Za nami kolejny weekend pod znakiem Pucharu 6 Narodów. Już tylko dwie drużyny zachowały szansę na Wielkiego Szlema: Irlandia i Francja. Najwięcej uwagi przyciągnął mecz Szkocji z Anglią – zwycięstwo w trudnych warunkach i niezbyt pięknym stylu odniosła Anglia. Na drugim poziomie rozgrywek europejskich drugą porażkę poniosła Rumunia, i to z beniaminkiem – Portugalią. Warto też zwrócić uwagę na start nowego sezonu północnoamerykańskiej, rosnącej w siłę Major League Rugby.
Puchar 6 Narodów
• Kolejkę rozpoczął mecz w Dublinie – starcie dwóch ostatnich mistrzów turnieju, Irlandii i Walii. W pierwszej połowie Irlandczycy zdominowali przeciwników. Co prawda Walijczycy dzięki przyłożeniu Tomosa Williamsa wyszli nawet na chwilę na prowadzenie, ale w przerwie meczu to gospodarze prowadzili 12:7. Na dodatek Walijczycy stracili po połowie godziny meczu z powodu kontuzji Josha Adamsa, który tak pięknie zaprezentował się tydzień wcześniej. Druga połowa była znacznie bardziej wyrównana, Walijczycy mieli swoje szanse, a Hadleighowi Parkesowi piłka wypadła z ręki centymetry nad linią pola punktowego rywali. Jednak punkty zdobywali Irlandczycy, którzy dwa przyłożenia z pierwszej połowy uzupełnili kolejnymi dwoma w tej części meczu. Walijczycy zdołali odpowiedzieć dopiero w ostatniej akcji meczu, gdy już nic nie dało się zmienić. Świetny mecz Irlandczyków (przydałoby się tylko przytemperować Sextona w rozmowach z sędziami), drugi z kolei znakomity występ CJ Standera. Wynik: 24:14.
• Na edynburskim Murrayfield spotkali się dwaj przegrani z pierwszej kolejki: Szkocja i Anglia. Mecz toczył się przy ulewnym deszczu i bardzo silnym wietrze, który nieraz zmieniał kierunek i wpływał na lot wysokich piłek. Po pierwszej połowie wynik mieliśmy iście piłkarski: 0:3. Co prawda to Szkoci prezentowali się lepiej, ale w kluczowych momentach popełniali błędy. Anglicy zaś rzadko zagrażali swoim przeciwnikom, ale Farrell skutecznie wykorzystał jeden z rzutów karnych. W drugiej połowie Szkoci nadal naciskali, ale rzadziej udawało im się przedostać na pole 22 m Anglików. Dopiero 10 minut przed końcem padło jedyne przyłożenie w tym meczu – dla Anglików. Chwilę potem Farrell podwyższył wynik z karnego, a Szkoci zdołali odpowiedzieć tylko karnym dającym im defensywny punkt bonusowy (już drugi w drugim meczu). Wynik: 6:13. W pamięci zostaną na pewno seryjne kopy Anglików spoza własnych 22 m wychodzące bezpośrednio w aut.
• Francuzi po raz drugi z rzędu zagrali na swoim boisku, tym razem jako faworyci w starciu z Włochami. Wygrali 35:22, ale Włosi tym razem nie byli chłopcami do bicia – zdobyli trzy przyłożenia i wcale nie prezentowali się źle. Niewiele im brakło do bonusu defensywnego (albo nawet dwóch). Drugi mecz Charlesa Ollivona w roli kapitana reprezentacji Francji i drugi z przyłożeniem.
• W tabeli po dwóch kolejkach prowadzą Francuzi przed Irlandczykami – obie drużyny mają po dziewięć punktów. Za nimi z dorobkiem pięciu punktów Walia i Anglia. Szkoci mają dwa punkty, Włosi póki co żadnego.
• W kategorii U20 ci sami zwycięzcy co u seniorów. Blisko kolejnej niespodzianki byli jednak Włosi, którzy przez 70 minut prowadzili w meczu z Francuzami (już po 10 minutach 12:0). W końcówce jednak Francja (w końcu aktualny mistrz świata w tej kategorii wiekowej) wyszła na prowadzenie i ostatecznie sensacji nie mieliśmy.
• W kobiecym 6 Nations także zwycięzcy ci sami, co u seniorów. Jednego meczu jednak nie rozegrano – z powodu huraganu Ciara spotkanie Szkocji z Anglią przełożono na poniedziałek. I niestety najwięcej mediach w kontekście kobiecych rozgrywek znajdziemy właśnie o Ciarze oraz o zimnej wodzie pod prysznicami Walijek po meczu w Dublinie.
Rugby Europe Championship
• W Rugby Europe Championship sypnęło niespodziankami. Zaczęli Belgowie, którzy podejmowali w Brukseli uczestników ostatniego Pucharu Świata, Rosjan. Co prawda w pierwszych minutach meczu Rosjanie stracili w wyniku kontuzji dwóch podstawowych graczy, ale to oni lepiej zaczęli spotkanie. Naciskali Belgów i po 25 minutach prowadzili 12:0. Okazało się jednak, że tego dorobku punktowego już nie powiększyli, natomiast skutecznie zaczęli grać gospodarze. Ci jeszcze przed przerwą zmniejszyli stratę do dwóch punktów, a po przerwie dołożyli cztery przyłożenia z podwyższeniami i wygrali aż 38:12.
• Sensacja w Portugalii. Gospodarze podejmowali Rumunię i raczej byli skazywani na pożarcie. Po dziesięciu minutach Portugalczycy przegrywali 0:6. Ale potem to oni punktowali. Jeszcze w pierwszej połowie skrzydłowy Dany Antunes zdobył 17 punktów (2 przyłożenia, 2 podwyższenia i karny) i prowadzili 17:6. Na początku drugiej połowy jeszcze podwyższyli prowadzenie i było 22:6. Rumuni walczyli, aby zmienić wynik, ale udało im się zdobyć tylko jedno przyłożenie i beniaminek REC odniósł zwycięstwo 22:11 – drugie w swym drugim meczu.
• Nie było niespodzianki za to w Madrycie, gdzie Hiszpania uległa Gruzji 10:23. Gruzini, inaczej niż tydzień temu, wypracowali sobie przewagę już w pierwszej połowie. Zdobyli pierwsze przyłożenie już w czwartej minucie, Hiszpanie zdołali wyrównać, ale potem punktowali już tylko goście i do przerwy było 5:23. Po przerwie po stronie gruzińskiej było więcej błędów i nie powiększyli dorobku punktowego, ale Hiszpanie także nie byli w stanie przedrzeć się na pole punktowe rywali. Dopiero w ostatniej akcji meczu przepchnęli się na nie maulem i ostatecznie przegrali 10:23.
• W tabeli na czele Gruzja z 9 punktami, a za nią nieoczekiwanie Portugalia (punkt straty) i Belgia. Na dole tabeli z zerowym dorobkiem punktowym Rosja i Rumunia. Gruzja nieco się marnuje na tym poziomie rozgrywek, a widoków na wejście do 6 Narodów nie ma. Cóż, może udział w Currie Cup będzie dla nich oznaczał wejście na wyższy poziom?
Drobne
• Druga kolejka także w Super Rugby. Tu najciekawiej było w pojedynku dwóch nowozelandzkich drużyn: Chiefs podejmowali obrońców tytułu, Crusaders. Początek mieli lepsi Crusaders, pół godziny przed końcem meczu był remis, ale końcówka należała do gospodarzy, którzy wygrali 25:15. Przegrali też wicemistrzowie, Jaguares, z nowozelandzkimi Hurricanes. Niesamowite wrażenie robi gra defensywna Stormers z Kapsztadu, którzy w obu meczach tego sezonu nie pozwolili rywalom na zdobycie ani jednego punktu. Znowu przegrywały drużyny australijskie z wyjątkiem Brumbies (ci jednak znowu pokonali lokalnego rywala, tym razem Rebels z Melbourne). Oprócz Reds, Rebels i Waratahs dwie porażki na koncie mają tylko południowoafrykańscy Bulls.