Puchar 6 Narodów zaczął nam się od niespodzianki: mało kto stawiał na Francuzów w meczu z Anglią, tymczasem młoda ekipa trójkolorowych zaskoczyła na początku meczu rywali i potem skutecznie broniła prowadzenia do końca meczu. Pierwszy krok to powtórzenia sukcesu sprzed roku postawili za to Walijczycy, którzy rozgromili Włochów. Z kolei w REC zanosi się na kolejne zwycięstwo Gruzji. Oj, przydałby się wiosną mecz między Włochami a Gruzją, kto wie, jak by się skończył.
Puchar 6 Narodów
• Tegoroczną edycję Pucharu 6 Narodów zaczął mecz Walii z Włochami. Zgodnie z przewidywaniami wygrali Walijczycy, ale wynik 42:0 to chyba więcej niż mogli oczekiwać najwięksi walijscy optymiści. Co prawda dające bonusowy punkt przyłożenie gospodarze zdobyli w samej końcówce meczu, ale nie pozwolili Włochom na zdobycie ani jednego punktu. Wyróżnił się Dan Biggar (trzy karne, dwa podwyższenia i efektowne podanie między nogami otwierające drogę do drugiego z przyłożeń Josha Adamsa) oraz Josh Adams, który zaliczył hat-trick przyłożeń (ostatnie, piąte dla drużyny, już po 80. minucie). Przyłożeniem okrasił swój debiut w reprezentacji Nick Tompkins – zaledwie 5 minut po tym, jak pojawił się na boisku.
• W drugim sobotnim meczu Irlandia podejmowała Szkocję. Wygrali zgodnie z oczekiwaniami gospodarze (19:12), ale zwycięstwo nie przyszło im łatwo. Irlandczycy kilkakrotnie powstrzymywali ataki Szkotów tuż przed linią własnego pola punktowego, a gdy raz przedarł się na nie nowy kapitan szkockiej drużyny Stuart Hogg, zamiast dopełnić formalności wypuścił piłkę z rąk tuż nad ziemią... Zacięte spotkanie, mnóstwo walki i tylko jedno przyłożenie, a zadecydowała większa liczba błędów po stronie Szkotów. W tabeli najlepiej punktujących w tegorocznej edycji turnieju Walijczyka Josha Adamsa wyprzedził Johnny Sexton, który zdobył wszystkie punkty dla swojej drużyny: do 14 punktów z kopów dołożył przyłożenie. Graczem meczu został jednak rwacz CJ Stander – 73 metry, 2 przechwyty, 17 szarż...
• No i wreszcie Le Crunch czyli starcie Francji z Anglią. Francuzi przystępowali do gry w mocno odmłodzonym składzie, w związku z czym większe szanse dawano wicemistrzom świata. Jednak gospodarze zaskoczyli Anglików i po 20 minutach prowadzili już 17:0 (a mogli wyżej). Jedno z przyłożeń zdobył debiutujący w roli kapitana rwacz Charles Ollivon. Dopiero wtedy Anglicy przebudzili się, ale w pozostałej części pierwszej połowy sporo było walki, a niewiele prawdziwych szans na punkty. Drugą połowę mocno zaczęli Anglicy, dominowali w tej części spotkania, ale nic z tego nie wynikało. Za to Charles Ollivon po raz drugi przedarł się na pole punktowe rywali i było już 24:0. Zanosiło się na upokorzenie Anglików, ale dwukrotnie praktycznie solowymi akcjami prawym skrzydłem przedarł się na pole punktowe Francuzów Jonny May i na kwadrans przed końcem było już tylko 24:14. Anglicy do końca walczyli o kolejne punkty, nie byli jednak w stanie przerwać się przez obronę Francuzów. Mało było tu efektownych akcji, za to ruck za ruckiem. Francuzi w kluczowych momentach skutecznie się bronili, choć sami nie potrafili wyprowadzić już skutecznych akcji ofensywnych. W ostatnich minutach przejęli piłkę i chcieli ją przetrzymać do wybicia 80. minuty, jednak przedwcześnie wykopali ją w aut. Dzięki temu Anglicy dostali jeszcze jedną szansę i już po upływie regulaminowego czasu gry Owen Farrell kopnął z rzutu karnego zapewniając im (z braku już szansy na zwycięstwo) przynajmniej defensywny punkt bonusowy.
• W kategorii młodzieżowej (U20) i wśród kobiet tylko w meczu Irlandia – Szkocja było podobnie jak u seniorów. Poza tym wyniki odwrotne: Francja przegrywała z Anglią i niespodziewanie Walia dawała się pokonać Włochom. Ci ostatni zresztą w U20 rok temu także zaczęli od zwycięstwa, jednak było to wtedy ich jedyne w całym turnieju. Czy tym razem pójdzie im lepiej?
Rugby Europe Championship
• W Rugby
Europe Championship najbardziej oczekiwano na spotkanie Gruzinów, którzy w ostatnich latach niemal wyłącznie zwyciężali w cyklu, z Rumunami, którzy chcą walczyć o coś więcej niż drugie miejsce. Mecz w Tbilisi długo był wyrównany: do przerwy gospodarze prowadzili tylko 8:6, po przerwie Rumuni doprowadzili do wyrównania 13:13, a nawet mieli szansę na prowadzenie. Jednak w ostatnich minutach meczu Rumuni osłbali, Gruzini zaczęli szybko zdobywać przewagę i ostatecznie rozgromili rywali 41:13, notując aż 6 przyłożeń. Rumuni zaczynają turniej od ostatniego miejsca w tabeli, ale najtrudniejszy mecz już za nimi.
• Beniaminkowie, Portugalczycy, świetnie zaczęli rozgrywki – po pierwszej połowie meczu przeciwko Belgii prowadzili 14:0. W drugiej połowie Belgowie zaczęli pogoń i na 10 minut przed końcem meczu doprowadzili do remisu 17:17. Jednak w końcówce dwa skuteczne rzuty karne dały Portugalczykom zwycięstwo 23:17.
• W Soczi Rosja podejmowała Hiszpanię. Gospodarze już na początku meczu zdobyli przyłożenie i długo prowadzili, jednak pod koniec pierwszej połowy pozwolili Hiszpanom na zdobycie dwóch przyłożeń (drugie po efektownym przechwycie) i w przerwie przegrywali 7:14. W drugiej połowie walczyli, ale to Hiszpanie byli bardziej skuteczni i ostatecznie padł wynik 12:31.
World Rugby Sevens Series
•
Siódemkowy cykl World Rugby Sevens Series zawitał do Sydney. Tydzień temu, zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn, wygrała Nowa Zelandia. W ten weekend sukces ten powtórzyły tylko kobiety, które wygrały czwarty turniej z rzędu (w tym sezonie tylko w pierwszym turnieju były na drugim miejscu). W finale ponownie pokonały Kanadyjki, trzecie były gospodynie, a czwarta Francja. Zwraca uwagę kolejna wpadka Amerykanek, które tym razem nie tylko nie awansowały do półfinałów – w grupie eliminacyjnej przegrały nie tylko z Kanadyjkami, ale i z Fidżijkami, a na dodatek sensacyjnie uległy w meczu o siódme miejsce Rosjankom. W ubiegłym sezonie nigdy nie było ich poza pierwszą czwórką, w tym sezonie to już trzeci taki turniej z kolei. W klasyfikacji generalnej Nowa Zelandia ma już 16 punktów przewagi nad Australią i Kanadą, Amerykanki są na piątym miejscu za Francuzkami. Głównym kandydatem do spadku jest Brazylia, która dotąd zaledwie raz była na miejscu wyższym niż ostatnie.
• Wśród mężczyzn wreszcie z pechem pożegnali się mistrzowie olimpijscy, Fidżi. W tym sezonie, w trzech turniejach dwukrotnie pojedyncze porażki decydowały o tym, że zajmowali dopiero dziewiąte miejsce. Tym razem wygrali wszystko, łącznie z zaciętym finałem przeciwko Afryce Południowej, i wreszcie stanęli na najwyższym stopniu podium. Po raz pierwszy w tym sezonie na podium stanęli też Amerykanie (w ubiegłym sezonie zawsze w pierwszej czwórce), którzy zajęli trzecie miejsce. Nowozelandczycy pechowo trafili w grupie na Fidżi, przegrali, przez co pierwszy raz spadli z podium – zajęli piąte miejsce. Po dobrych występach kryzys dotknął też Francję, która w grupie przegrała nie tylko z Afryką Południową, ale i z Argentyną, i zajęła dopiero dziewiąte miejsce. W klasyfikacji generalnej prowadzi Nowa Zelandia przed Afryką Południową; za nimi trzy kolejne ekipy oddzielone pojedynczymi punktami: Anglia, Francja i Fidżi. Na dnie tabeli Walia, która ma identyczną ilość punktów z zapraszaną na wszystkie turnieje Japonią.
• Do rywalizacji mężczyzn wrócimy na początku marca, gdy odbędą się dwa turnieje na zachodnim wybrzeżu Ameryki Północnej. Kobiety mają przerwę do początku kwietnia.
Drobne
• Na początek wiadomość jeszcze z poprzedniego weekendu: mistrz północnoamerykańskiej Major League Rugby, Seattle Seawolves pokonał w meczu
testowym mistrza nowozelandzkiego Mitre 10 Cup, Tasman Mako 29:21.
Co prawda w barwach Mako podobno grała głównie młodzież, ale ten wynik i tak dowodzi, jak
szybko rozwija się amerykańska liga. Swoją drogą, trafi do niej kolejna gwiazda: ponad stukrotny reprezentant Australii (uczestnik czterech edycji Pucharu Świata) Adam Ashley-Cooper zagra w drużynie z teksańskiego Austin, która pod koniec roku zmieniła nazwę z Elite na Herd, a obecnie z Herd na Gilgronis (cudaczne połączenie nazwy drinka z nazwiskiem nowego właściciela klubu).
•
Obradowała Rada Ekstraligi i przy okazji pojawiła się informacja o
możliwości zwiększenia ilości transmisji oraz garść wieści z kilku
klubów o przygotowaniach do sezonu: https://www.youtube.com/watch?v=HXLpKqkqOCY. Zwraca uwagę niekończąca się odyseja z obiektami klubowymi Skry, wzmocnienia Juvenii.
• Wystartowała uznawana za najlepszą na świecie liga Super Rugby, po raz ostatni w kształcie obejmującym 15 ekip z 5 krajów. To ostatni sezon japońskich Sunwolves, którzy w tej sytuacji już przed tym sezonem stracili sporą część dotychczasowego składu. Mimo to sprawili wielką niespodziankę wygrywając nad Rebels z Melbourne 36:27. Obrońcy tytułu, nowozelandzcy Crusaders zaczęli od zwycięstwa nad Waratahs z Sydney 43:25. 6 przyłożeń to wyraźny znak, że ekipa z Christchurch mierzy w kolejne zwycięstwo. Kiepski początek dla drużyn australijskich, które przeżywają ewidentny kryzys. Osobisty sukces zaliczył tylko zawodnik Reds, Henry Speight, który w przegranym spotkaniu z Brumbies zaliczył przyłożenie dopełniające niesamowity komplet – jest pierwszym graczem, który zdobył przyłożenia przeciwko wszystkim drużynom występującym w Super Rugby.
• Wystartowała uznawana za najlepszą na świecie liga Super Rugby, po raz ostatni w kształcie obejmującym 15 ekip z 5 krajów. To ostatni sezon japońskich Sunwolves, którzy w tej sytuacji już przed tym sezonem stracili sporą część dotychczasowego składu. Mimo to sprawili wielką niespodziankę wygrywając nad Rebels z Melbourne 36:27. Obrońcy tytułu, nowozelandzcy Crusaders zaczęli od zwycięstwa nad Waratahs z Sydney 43:25. 6 przyłożeń to wyraźny znak, że ekipa z Christchurch mierzy w kolejne zwycięstwo. Kiepski początek dla drużyn australijskich, które przeżywają ewidentny kryzys. Osobisty sukces zaliczył tylko zawodnik Reds, Henry Speight, który w przegranym spotkaniu z Brumbies zaliczył przyłożenie dopełniające niesamowity komplet – jest pierwszym graczem, który zdobył przyłożenia przeciwko wszystkim drużynom występującym w Super Rugby.