poniedziałek, 17 lutego 2020

Znowu wiatr, deszcz i rugby

W weekend przerwy w rozgrywkach Pucharu Sześciu Narodów zagrały wszystkie trzy największe ligi zachodnioeuropejskie. Pogoda nie rozpieszczała, na wielu stadionach na Wyspach Brytyjskich mieliśmy silny wiatr i deszcz, a jedno ze spotkań zaplanowane w walijskim Newport odwołano – tym razem huragan nosił imię Dennis. Najciekawiej było chyba w dwóch spotkaniach w Paryżu, gdzie Stade Français i Racing 92 po emocjonujących spotkaniach minimalnie pokonali swoich przeciwników. Niespodziankę sprawili walijscy Ospreys odnosząc drugie zwycięstwo w sezonie i to nad świetnym Ulsterem.

Premiership
•  Na początek kolejki czwarta w tabeli drużyna Gloucester podejmowała liderów, Exeter Chiefs. I choć gospodarze mieli przewagę i w posiadaniu piłki, i terytorium, to przegrali 15:26. Do przerwy było 3:7 i sprawa zwycięstwa pozostawała otwarta. Po przerwie cztery karne z rzędu z dalekich dystansów z zegarmistrzowską precyzją (w większości tuż nad poprzeczką) wykorzystał Gareth Steenson i było już 3:19. Chwilę potem po przyłożeniu Stuarta Hogga było już 3:26. Dwa przyłożenia gospodarzy w ostatnich minutach (w tym jedno, mocno wątpliwe, młodego Louisa Reesa-Zammita) pozwoliły Gloucester tylko zmniejszyć stratę, ale nie dały nawet punktu bonusowego.
•  W meczu Harlequins z London Irish gospodarze zdawali się mieć przewagę, ale znakomitą skutecznością wykazali się goście. Do przerwy grający pod wiatr Harlequins przegrywali 3:17. Gdy po przerwie zdawało się, że odwrócą losy spotkania, nakryty kop dał kolejne przyłożenie dla Irish. Ci ostatni dołożyli jeszcze czwarte w samej końcówce meczu i ostatecznie Harlequins przegrali 15:29.
•  Saracens podejmowali Sale Sharks. Decyzja o degradacji nie wpłynęła na chęć wygrywania gospodarzy i odnieśli siódme zwycięstwo w sezonie. Pierwsze przyłożenie zdobyli już w pierwszej akcji meczu, ale ostatnia akcja pierwszej połowy dała Sale szansę na wyrównaną walkę w drugiej: do przerwy było tylko 14:10. Po przerwie jednak to Saracens dominowali, zdobyli 22 punkty z rzędu i w tej sytuacji dwa przyłożenia braci du Preez dla Sale w samej końcówce nie miały już większego znaczenia. Saracens wygrali 36:22.
•  Dwa oblicza miało spotkanie Northampton Saints i Bristol Bears. Początkowo punktowali wyłącznie gospodarze z Northampton, którzy krótko po przerwie prowadzili 14:0. Potem obraz meczu zmienił się i do końca meczu tylko bristolczycy zdobywali punkty. Mecz zakończył się wynikiem 14:20.
•  Poza tym w spotkaniu dwóch wielkich klubów znajdujących się na dole tabeli Leicester Tigers pokonali Wasps 18:9 (zadecydowała lepsza postawa Tigers w drugiej połowie, to dopiero ich trzecie zwycięstwo w sezonie), a Worcester Warriors przegrali zaledwie jednym punktem z Bath (21:22).
•  W tabeli ligi bez istotnych zmian: na czele nadal Exeter przed Northampton i Sale. Ale przed tą kolejką Chiefs mieli identyczną liczbę punktów z Saints, a teraz mają 4 punkty przewagi. Dno tabeli jakby mniej już interesowało, skoro wiadomo kto spadnie – Saracens mają 72 punkty ujemne. Mimo zwycięstwa nadal na przedostatnim miejscu Leicester Tigers.
•  Kluby drugiej angielskiej ligi, RFU Championship, zaprotestowały gromadnie przeciwko obcięciu funduszy, jakie corocznie przekazuje do nich Premiership. Dochody z tego tytułu zostały zmniejszone o połowę (czyli kilkaset tysięcy funtów), a w mediach pojawia się opinia, że w ten sposób kluby Premiership właściwie uniemożliwiają konkurencję z nimi ze strony kogokolwiek spoza ich grona.
•  Obcięte fundusze będą mieli też Saracens. Ostatnim efektem afery z przekroczeniem salary cap i degradacją z Premiership jest przedwczesne rozwiązanie umowy sponsorskiej z Allianz, wartej 2 mln funtów rocznie. Współpraca, zapewniająca sponsorowi miejsce na koszulkach graczy i w nazwie stadionu, trwała od 2012. Swoją drogą, pierwsze gwiazdy zapowiedziały swoje pozostanie w klubie – Jamie George i zakontraktowany tuż przed ogłoszeniem degradacji Elliot Daly. Kluby Championship z tej okazji zaczynają wspominać o konieczności wprowadzenia pułapu wynagrodzeń w tej lidze.

Pro14
•  W piątek dwa mecze, w których popisali się gospodarze. Munster nie dał najmniejszych szans południowoafrykańskim Southern Kings – zdobył aż dziesięć przyłożeń (trzy z nich zaliczył wiązacz młyna Arno Botha) i wygrał 68:3. Portal planetrugby.com porównał przegranych do jagniątek prowadzonych na rzeź... Ciekawostka: mecz prowadzony był przez sędziego z Gruzji. Z kolei w Glasgow miejscowi Warriors pokonali włoskich Zebre 56:24. Tu też było dużo przyłożeń (dla Glasgow osiem, w tym trzy także wiązacza młyna, Matta Fagersona), ale przynajmniej przez fragment meczu mieliśmy emocje. Gdy po dziesięciu minutach meczu Szkoci prowadzili 14:0, nieoczekiwanie to gracze Zebre zdobyli kolejnych 17 punktów. Co prawda jeszcze przed przerwą goście prowadzenie stracili, ale przez chwilę zanosiło się na nieoczekiwanie wyrównany mecz.
•  Niewiele gorsi od piątkowych zwycięzców byli gracze Leinsteru, którzy zdecydowanie dominowali w meczu z Cheetahs i po pięciu przyłożeniach prowadzili 36:0. Grający znowu rezerwami dublińczycy pozwolili rywalom na zdobycie dwóch przyłożeń dopiero w końcówce meczu i ostatecznie wygrali 36:12. Także inna irlandzka drużyna, Connacht, zdecydowanie pokonała Cardiff Blues, nie pozwalając rywalom na zdobycie ani jednego punktu (29:0; świetna gra Jacka Carty'ego).
•  Do sensacji doszło natomiast w walijskiej Swansei, gdzie miejscowi Ospreys, którzy w tym sezonie zdołali dotąd tylko raz wygrać, pokonali 26:24 świetnie prezentujący się w tych rozgrywkach irlandzki Ulster. Walijczycy prowadzili już w pierwszej połowie 18:7 i choć drugą zaczęli od przyłożenia, to pozwolili Irlandczykom zdobyć jednopunktową przewagę na dziesięć minut przed końcem meczu. Zdołali jednak wywalczyć rzut karny na połowie rywala i odzyskali prowadzenie. Dwa punkty to niezwykle mało i mieliśmy dramatyczną końcówkę. Gdy do końca regulaminowego czasu brakowało niespełna minuty i sędzia podyktował młyn na korzyść Ospreys na połowie rywali, wydawało się, że nic nie odbierze im zwycięstwa. Jednak w chwili gdy na zegarze liczba 79 zmieniało się w 80, zabrakło wsparcia w przegrupowaniu i to Ulster mógł dzięki rzutowi karnemu przenieść grę na połowę gospodarzy. Przez kilka minut próbował zdobyć punkty, jednak nie mógł przebić obrony Walijczyków. Ostatecznie Bill Johnston spróbował drop goala, ten jednak został zablokowany i mecz się skończył wynikiem, na który chyba mało kto stawiał przed rozpoczęciem gry.
•  Poza tym walijscy Scarlets przegrali po zaciętym meczu z Edynburgiem 9:14 (ostatnie punkty w meczu padły krótko po rozpoczęciu drugiej połowy), a mecz Dragons z Benettonem odwołano z powodu bardzo złych prognoz pogody.
•  W tabeli konferencji A bez wielkich zmian: Leinster przed Ulsterem i Cheetahs, ale przewaga lidera nad drużyną z Belfastu urosła już do 15 punktów. Ospreys, mimo zwycięstwa, nadal na ostatnim miejscu, ale mają już tylko jeden punkt straty do Zebre. W konferencji B Edynburg prowadzi przed Munsterem, dalej Scarlets i Connacht, ale tu różnice punktowe między drużynami są znacznie mniejsze niż w czołówce konferencji A.

Top 14
•  Piętnastą kolejkę ligi rozpoczął mecz na szczycie: wicelider z Bordeaux podejmował lidera z Lyonu. Wygrali gospodarze 37:19 i w ten sposób wspięli się ponownie na pierwsze miejsce w tabeli. Jeszcze na 10 minut przed końcem mieli tylko punkt przewagi, ale w końcówce zagrali fantastycznie i zdobyli 17 punktów. Dwa przyłożenia zaliczył Fidżijczyk Semi Radradra.
•  Bardzo ciekawie było w meczu ostatniej i trzeciej drużyny tabeli: Stade Français podejmował Stade Rochelais. Punktowanie zaczęli paryżanie, którzy po 10 minutach prowadzili 10:0. Do przerwy prowadzili 13:8, ale w drugiej połowie na prowadzenie wyszli gracze z La Rochelle. Prowadzili już 20:16, gdy na minutę przed końcem żółtą kartkę dostał ich łącznik ataku Jules Plisson, a w ostatniej akcji meczu gospodarzom przyłożenie dał Nicolas Sanchez. Dzięki temu wygrali jednym punktem, 21:20.
•  Dużo emocji w starciu dwóch drużyn z dołu tabeli: trzynastego Agen z dwunastym Castres. W pierwszej połowie dominowali mistrzowie z 2018, Castres, i w przerwie meczu prowadzili 23:6. W drugiej połowie gospodarze zaczęli odrabiać straty i kilka minut przed końcem przegrywali już tylko 24:29. Jednak w końcówce meczu, gdy grali z przewagą jednego zawodnika, w ciągu trzech ostatnich minut sami stracili dwóch graczy z żółtymi kartkami, a Castres zdobyło w tym czasie aż 14 punktów (karne przyłożenie i przyłożenie z podwyższeniem) i wygrało 43:24.
•  Mnóstwo emocji w ostatnim spotkaniu kolejki. W paryskiej La Défense Arenie świetnie ostatnio grający Racing 92 podejmował obrońców tytułu z Tuluzy. Pierwsi prowadzenie objęli goście, potem na czoło wysunęli się gospodarze, następnie sytuacja znowu się odwróciła, a pierwsza połowa ostatecznie skończyła się remisem 17:17. W drugiej połowie jako pierwsi wynik zmienili po karnym gracze Racingu, ale potem po niesamowitej akcji Sofiane Guitoune zdobył przyłożenie dla Tuluzy, kolejny karny i było już 20:27. Kilka minut przed końcem Racing zmniejszył stratę do czterech punktów i do końca walczył o zwycięstwo. Skutecznie – w ostatniej akcji meczu przyłożył Olivier Klemenczak i Racing wygrał 30:27.
•  Poza tym Tulon pewnie pokonał Brive 34:17 (mecz ustawiły w praktyce dwa przyłożenia Daniela Ikpefana na początku meczu), Montpellier pokonało Bajonnę 31:29 (obie drużyny zdobyły po cztery przyłożenia; Montpellier dwukrotnie budowało znaczącą przewagę i Bajonna dwukrotnie wracała do meczu – w pierwszej połowie wyszła nawet na prowadzenie, w drugiej zabrakło dwóch punktów), a Pau po nadspodziewanie wyrównanym meczu przegrało z Clermont tylko 20:23 (blisko było niespodzianki, bo jeszcze na kilka minut przed końcem to Pau prowadziło siedmioma punktami – no ale Clermont ma Aliveretiego Rakę...).
•  W tabeli znów zamiana między Lyonem i Bordeaux na pierwszym miejscu – teraz prowadzą gracze znad Garonny. Między drugim Lyonem, a Racingiem 92, który awansował na trzecie miejsce, mamy osiem punktów różnicy. Po raz pierwszy od miesięcy ze strefy spadkowej wyrwał się paryski Stade Français – trzynaste jest Pau, a czternaste Agen.

Ekstraliga
•  W Ekstralidze najgłośniej o nowym logo Ogniwa Sopot, ale chyba najważniejsze wieści docierają z Łodzi. Miasto obcięło środki przeznaczone na dofinansowanie dla klubów sportowych, a na domiar złego Rugby Łódź w ogóle w dotacjach nie uwzględniono. Powody? Komornik na kontach spółki (egzekwujący pieniądze na rzecz Budowlanych Łódź w związku z decyzją PZR o należnym ekwiwalencie za wyszkolenie zawodników), zaległości w US i ZUS. Jakby czarnych chmur było mało, to są jeszcze ponoć zaległości w rozliczeniu dotacji za poprzedni sezon, koszt licencji wynoszący 20 tys. zł (z powodu braku szkolenia młodzieży) i wreszcie ryzyko nie tylko blokady transferów, ale i cofnięcia tych dokonanych w ostatnim czasie. Czy uda się te problemy zażegnać? A jeśli nie, jak będzie wyglądała wiosna w wykonaniu aktualnych liderów tabeli? Na razie mamy sprawę w prokuraturze (jak rozumiem, Rugby Łódź oskarża Budowlanych o wyłudzenie) i zapowiedź konferencji prasowej, która „wstrząśnie” łódzkim rugby. Cóż, zamiast wstrząsów przydałby się spokój i współpraca...

World Rugby Sevens Series
•  World Rugby ogłosiło zasady wyłonienia drużyny, która awansuje do kobiecego cyklu World Rugby Sevens Series. Inaczej niż wśród mężczyzn, kobiece reprezentacje spotkają się tylko raz, w Kapsztadzie, 28 i 29 marca. Zagra 12 drużyn, a wśród nich po raz chyba już trzeci Polki. Swoją drogą, choć turniej jest jeden, nazwa to Chellenger Series...
•  A samo World Rugby Sevens Series przeżywa perturbacje. Nietoperzowy wirus spowodował, że turnieje zaplanowane w Hongkongu i Singapurze zaplanowane na kwiecień zostały przeniesione aż na październik (a zatem mocno wkraczając już w nowy sezon – w tym sezonie pierwszy turniej kobiecy był rozgrywany w Stanach na początku października).
•  W chilijskim Viña del Mar odbył się pierwszy turniej z trzech zaplanowanych w cyklu World Rugby Sevens Challenger Series. Wygrali Niemcy przed Hongkongiem, Japonią i Chile. Bez niespodzianek, w ostatnich latach te właśnie ekipy chyba najczęściej pojawiały się w czołówce turniejów kwalifikacyjnych w Hongkongu.

Puchar Sześciu Narodów
•  W rankingu World Rugby duża sprawa dla europejskich drużyn z zaplecza 6 Narodów: Gruzja przeskoczyła Włochów. Czy doczekamy się kiedyś europejskich rozgrywek z prawdziwego zdarzenia, z systemem spadków i awansów obejmujących również ten najlepszy sportowo poziom? Jasne, Puchar Sześciu Narodów to przedsięwzięcie przede wszystkim komercyjne, ale może ta wymienność szóstej ekipy dodałaby mu jeszcze więcej smaku?
•  Przełożony z weekendu na poniedziałek (i z Glasgow do Edynburga) mecz kobiecego Pucharu Sześciu Narodów między Szkocją i Anglią zakończył się pogromem gospodyń. Angielki pierwsze przyłożenie zdobyły już po trzech minutach gry, a potem dorzuciły ich jeszcze siedem i wygrały 53:0.

Super Rugby
•  W Super Rugby nadal kiepsko się wiedzie australijskim drużynom. Mająca dotąd komplet zwycięstw ekipa Brumbies po raz pierwszy stanęła na przeciwko rywali z innego kraju (najsłabszej dotąd nowozelandzkiej drużyny Highlanders) i przegrała 22:23. Wygrali za to po raz pierwszy Rebels, ale ich przeciwnikiem była inna drużyna z kraju kangurów, Waratahs. Zwraca uwagę fantastyczny hat-trick przyłożeń Juliana Montoyi dla Jaguares. Komplet zwycięstw mają już tylko dwie ekipy: Chiefs z Hamiltonu w Nowej Zelandii i Stormers z Kapsztadu (ci ostatni po ciekawym meczu pokonali 33:30 krajowych rywali, Lions). Media zwracają uwagę, że paradoksalnie jak dotąd największą publiczność gromadzą mecze w Tokio, a Sunwolves opuszczają ligę po tym sezonie.

Major League Rugby
•  Doczekaliśmy się debiutu w waszyngtońskim zespole Tendai Mtawariry. Old Glory DC podejmowało obrońców tytułu, Seattle Seawolves, i wygrało 28:22. Ponoć przy wyprzedanych trybunach.

Transfery
•  Z ruchów personalnych ubiegłego tygodnia kilka wartych jest uwagi. Po dziewięciu latach ustąpił walijski trener Wasps, Dai Young. Największym sukcesem Wasps w tym okresie był finał Premiership w 2017, ale ostatnio wiedzie im się kiepsko. Glasgow Warriors zapowiedzieli występy w swoich barwach od nowego sezonu reprezentanta Argentyny, Enrique Pieretto. Z kolei do londyńskich Harlequins dołączy jeden ze Springboków, filar Wilco Louw.

Super League (rugby league)
•  Israel Folau zadebiutował w Super League. Jego Catalans Dragons wygrali z Castleford Tigers, a Folau już w piątej minucie meczu zdobył przyłożenie.

Zapowiedzi
•  Za tydzień zwielokrotniona dawka emocji. Jednocześnie trzecia kolejka Pucharu 6 Narodów i Rugby Europe Championship oraz grają wszystkie ligi zachodnioeuropejskie. No i nie można zapominać o Super Rugby.
•  Zestaw par w Pucharze Sześciu Narodów: Anglia – Irlandia, Walia – Francja i Włochy – Szkocja (zanosi się na mecz o drewnianą łyżkę).
•  W REC Rumuni zagrają wreszcie u siebie, ale Hiszpanie to bardzo trudny przeciwnik i trzecia z rzędu porażka jest niewykluczona. Poza tym Gruzja – Belgia i Rosja – Portugalia. Czy Portugalczycy po raz trzeci zaskoczą?
•  W Anglii najbardziej interesująco zapowiada się mecz Exeter Chiefs z Northampton Saints (lider z wiceliderem), w Pro14 – mecz Ulsteru z Cheetahs, a we francuskiej Top 14 spotkania Clermont – Bordeaux oraz Lyon – Racing 92.
•  W Super Rugby czwarta kolejka.
•  W World Rugby Sevens Challenger Series drugi i ostatni turniej eliminacyjny – ekipy przenoszą się z Chile do Urugwaju.
•  No a my czekamy niecierpliwie na to co za dwa tygodnie – pierwszy tegoroczny mecz reprezentacji Polski przeciwko Holandii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz