poniedziałek, 2 grudnia 2019

Weekend z europejskimi ligami i Barbarzyńcami

W ostatnich dniach najwięcej uwagi przyciągnęło starcie Walijczyków z Barbarians, pełne podtekstów i symboli, z emocjonalnym pożegnaniem Rory'ego Besta. W rozgrywkach ligowych mieliśmy pierwsze mecze odkąd w Anglii ukarano Saracens odjęciem 35 punktów, w związku z czym ich meczom przygląda się świat chyba jeszcze pilniej, niż gdy walczyli o mistrzostwo. Z polskiego punktu widzenia chyba najciekawsze są plotki o międzynarodowych rozgrywkach europejskich na drugim poziomie, zarówno reprezentacyjnych, jak i klubowych.

Top 14
•  W dziesiątej kolejce francuskiej Top 14 to, co najlepsze, zdarzyło się na początku. W pierwszym meczu kolejki paryski Racing 92 podejmował wiceliderów, Union Bordeaux-Bègles. Obie ekipy stworzyły świetne widowisko z ośmioma przyłożeniami (każda zdobyła po cztery, przy czym autorem trzech przyłożeń dla Racingu 92 był środkowy Virimi Vakatawa, a dla Bordeaux połowę dorobku zapewnił Semi Radradra). Odkąd pierwsze punkty w spotkaniu po kwadransie meczu zdobył Vakatawa, długo prowadzili gospodarze. 20 minut przed końcem do remisu 27:27 doprowadził gruziński gracz Bordeaux Lekso Kaulaszwili. W 67. minucie Radradra pozwolił wyjść Bordeaux na prowadzenie 34:27. W ostatniej akcji meczu gospodarze, którzy nie mogli przebić się na pole punktowe rywali, zdecydowali się ostatecznie na kop z karnego, który zapewnił im przegraną różnicą czterech punktów (30:34) i przynajmniej punkt bonusowy (we Francji przyznaje się go za porażkę pięcioma lub mniej punktami).
•  Drugą porażkę w tym sezonie odnieśli liderzy, Lyon. Grali na wyjeździe z Montpellier, któremu w lidze wiedzie się dość przeciętnie, ale na swoim boisku nie poniosło jeszcze porażki. Gospodarze zbudowali dużą przewagę już w pierwszej połowie – trzy kolejne przyłożenia z podwyższeniami dały im prowadzenie 21:0 i dopiero w ostatniej minucie tej części spotkania przyłożeniem odpowiedział Lyon. W drugiej połowie Lyon chciał iść za ciosem, ale chociaż na długo uniemożliwiał rywalom zdobywanie punktów, sam dorzucił do swego skromnego bilansu tylko trójkę z karnego. W ostatnich minutach meczu Montpellier przypieczętowało zwycięstwo, powiększając swój dorobek o jeszcze dwa przyłożenia. Wygrało 33:8.
•  Trzecie w tabeli Pau podejmowało piąty Tulon. Mecz nieco rozczarował, padło w nim tylko jedno przyłożenie. Po 20 minutach prowadziło Pau 6:0, potem punkty zdobywał Tulon (w tym przyłożenie Sergio Parisse w końcu pierwszej połowy) i do przerwy prowadził 16:6. W drugiej części obie drużyny zdobyły tylko po 3 punkty z karnych i Tulon wygrał 19:9. Tego samego dnia w mediach podano, że po dwunastu latach swoje udziały w klubie sprzeda twórca jego potęgi, Mourad Boudjellal. Ma je odkupić od niego Bernard Lemaître, dotychczasowy mniejszościowy udziałowiec i potentat branży farmaceutycznej. Kontrowersyjny Boudjellal myśli teraz o zarządzaniu LNR (czyli organizacji zarządzającej zawodowym rugby we Francji).
•  W innych meczach: La Rochelle pokonało Castres 22:13 (Castres prowadziło w pierwszej połowie, w drugiej jednak rywale zdobyli 12 punktów z karnych nie pozwalając mistrzom z 2018 na jakąkolwiek odpowiedź), Clermont wygrał z Agen 30:13 (tu także Agen prowadziło, a w drugiej połowie nie zdobyło ani jednego punktu), obrońcy tytułu, Tuluza, pokonali beniaminka z Bajonny aż 45:10 (do porażki drużyny z Baskonii przyczyniły się dwie czerwone kartki, ale już przed pierwszą z nich przegrywała 17:0) i wreszcie Brive znowu wygrało na swoim boisku, tym razem z czerwoną latarnią ligowej tabeli, Stade Français 26:21. Kto wie, czy tajemnicą sukcesów Brive na własnym boisku nie jest publiczność, którą właśnie uznano za najlepszą we Francji?
•  W tabeli nieustająco, mimo porażki, na prowadzeniu Lyon, do którego na jeden punkt zbliżyło się Bordeaux. Przewaga tych dwóch ekip nad resztą stawki jest spora: dopiero 10 punktów za Bordeaux są cztery drużyny z identycznym dorobkiem: Montpellier, Tuluza, Clermont i Tulon. Na dnie tabeli wciąż Stade Français, które traci 6 punktów do Agen.

Pro14
•  Hitami kolejki były starcia irlandzko-szkockie. W piątek Munster podejmował Edynburg i zobaczyliśmy emocjonujące spotkanie. Świetnie zaczęli je Szkoci, którzy już w pierwszej minucie zaliczyli przyłożenie, a w 20. prowadzili 10:0. Potem zaczęli odgryzać się Irlandczycy – jeszcze w pierwszej połowie doprowadzili do remisu, a po przerwie wyszli na sześciopunktowe prowadzenie. Ostatnie słowo należało jednak do gości: karny i przyłożenie dały im niewysokie zwycięstwo 18:16. To dopiero druga porażka Munsteru we wszystkich rozgrywkach od początku sezonu i pierwsza porażka ligowa na własnym boisku od niemal dwóch lat. Jednak warto zwrócić uwagę, że irlandzka ekipa wystawiła do tego meczu skład mocno odmłodzony.
•  W drugim meczu górą byli Irlandczycy. Niepokonany w tym sezonie Leinster poradził sobie z Glasgow Warriors wygrywając na wyjeździe 23:10. Było to zresztą pierwsze spotkanie tych drużyn od finału z ubiegłego sezonu, w którym lepsza (choć minimalnie) była także drużyna z Dublina. Gracze z Glasgow świetnie rozpoczęli spotkanie dwoma przyłożeniami obrońcy Ruaridha Jacksona (a obrońca Leinsteru dostał żółtą kartkę już w 3. minucie meczu). Jednak jeszcze w pierwszej połowie także dwoma przyłożeniami odpowiedział skrzydłowy Leinsteru Cian Kelleher, a lepsza skuteczność Rossa Byrne'a z kopów pozwoliła Leinsterowi na prowadzenie do przerwy 17:10. W drugiej połowie Ross Byrne dołożył kolejne 6 punktów z karnych i Leinster bezpiecznie dowiózł zwycięstwo do końca meczu.
•  W siódmej kolejce Pro14 spory kłopot miały drużyny walijskie. Przeciwko Barbarians grała ich reprezentacja, co oznaczało, że niedostępni byli najlepsi zawodnicy, podczas gdy ich rywali takie przeciwności losu nie spotkały. Najwięcej, bo aż dziewięciu podstawowych graczy, stracili Scarlets, co wyraźnie było widać w ich spotkaniu z Ulsterem. Drużyna z Belfastu, świetnie prezentująca się w ostatnich tygodniach, przez pierwsze pół godziny całkowicie stłamsiła rywali. Nie pozwalała im w praktyce na wyjście z pola 22 m i zdobyła w tym okresie cztery przyłożenia (jedno z nich było dziełem Johna Cooney'a, który jest ostatnio niesamowicie skuteczny). W gruncie rzeczy ten fragment gry zdecydował o wyniku, obie drużyny zdobyły jeszcze po przyłożeniu pod koniec meczu, a Ulster wygrał 29:5. Dla Scarlets to była dopiero druga porażka w tym sezonie ligowym.
•  Inne drużyny walijskie radziły sobie ze zmiennym szczęściem. Ospreys, z którymi rozstał się trener Allen Clarke (aczkolwiek przez kilka dni klub prowadził w tej sprawie wyjątkowo dziwną politykę informacyjną, nie wydając żadnych jednoznacznych komunikatów), przegrali z Cheetahs 13:18. Drużyna z Południowej Afryki odwróciła tym zwycięstwem kiepską passę wyjazdowych porażek. Z kolei Dragons, którzy mieli na koncie dwa zwycięstwa z rzędu w europejskich pucharach, ulegli 12:39 włoskiej drużynie Zebre, dla której było to pierwsze zwycięstwo w sezonie. Nawet mimo osłabienia Dragons, rozmiary porażki są nieoczekiwane. Jedyna walijska drużyna, która odniosła zwycięstwo, to Cardiff Blues. Dzięki znakomitej końcówce meczu wygrali na wyjeździe z Benettonem 31:28 (jeszcze na kwadrans przed końcem przegrywali 11 punktami, a o ich zwycięstwie zdecydowało przyłożenie w ostatniej minucie meczu). Swoją drogą, ekipa z Cardiff nie mogła skorzystać nie tylko z uczestników meczu z Barbarians, ale także ze środkowego Willisa Halaholo. Ten też miał tam zagrać (miał to być jego debiut w reprezentacji Walii), ale doznał kontuzji więzadła krzyżowego, która wyeliminuje go z gry prawdopodobnie do końca sezonu.
•  W pozostałym meczu irlandzka prowincja Connacht pokonała południowoafrykańskich Southern Kings 24:12.
•  Jedyną niepokonaną drużyną ligi jest Leinster, który prowadzi w konferencji A z 8 punktami przewagi nad Ulsterem i 12 nad Cheetahs. W konferencji B stawka jest znacznie bardziej wyrównana: aż cztery drużyny mają po pięć zwycięstw na koncie (kolejno: Munster – 25 punktów, Connacht – 24 punkty, Edynburg – 23 punkty i Scarlets – 21 punktów). Znowu w obu konferencjach dwa czołowe miejsca zajmują drużyny irlandzkie. Od reszty stawki odstają z sześcioma porażkami na koncie nie tylko te drużyny, które nas do tego przyzwyczaiły (Southern Kings, Zebre i Dragons), ale także Ospreys.

Premiership
•  Chyba największe zainteresowanie w piątej kolejce Premiership wzbudziło spotkanie dwóch drużyn z dołu tabeli. Dziewiąte Bath podejmowało Saracens, który grali pierwszy ligowy mecz po odjęciu 35 punktów w wyniku afery z przekroczeniem salary cap. W drużynie obrońców tytułu po raz pierwszy w tym sezonie wystąpiły ich największe gwiazdy, m.in. Farrell i Itoje, a historycznym wydarzeniem było miejsce w składzie dla trzech Vunipolów: dwóch braci i ich kuzyna. Farrell zdobył w tym meczu z kopów aż 20 punktów, z kolei Itoje zapisał się w protokole żółtą kartką. Bath teoretycznie miał przewagę, ale świetnie spisywała się obrona Saracenów, która nie pozwoliła rywalom na ani jedno przyłożenie. Saracens nieco łatwiej zdobywali teren, ale zdobyli tylko jedno przyłożenie (zresztą po znakomitej akcji). Ostatecznie Bath przegrało 12:25, a Saracens zaczęli swój pościg za resztą stawki.
•  Sobotnim hitem było poniekąd derbowe spotkanie Northampton Saints z Leicester Tigers. „Święci” przystąpili do tego spotkania osłabieni brakiem kontuzjowanych przed meczem kilku gwiazd, w tym Dana Biggara, a do składu „Tygrysów” powróciły ich gwiazdy, jednak to drużyna z Northampton wygrała z bonusem 36:13. Wyrównana gra toczyła się tylko przez pierwsze 25 minut meczu, potem przewagę mieli już świetnie grający Saints.
•  Pierwszy remis w tym sezonie Premiership padł w spotkaniu między ubiegłorocznym i tegorocznym beniaminkiem: Bristol Bears i London Irish zdobyli po 27 punktów. Do przerwy było 7:3 dla Irish, ale w samym końcu pierwszej połowy czerwoną kartkę obejrzał ich filar Oli Hoskins. W drugiej połowie jednak nie odpuścili. W tej części spotkania padło sześć przyłożeń, a prowadzenie aż siedem razy przechodziło z rąk do rąk. Remis dla Irish w tym niezwykle emocjonującym meczu uratował z karnego Stephen Myler tuż przed końcem meczu.
•  Także spotkanie Harlequins i Gloucester było wyrównane i także tu żadna z drużyn nie mogła wypracować zbyt wysokiej przewagi oraz często zmieniały się na prowadzeniu. W ostatniej fazie meczu skuteczniejsi byli jednak gospodarze (ostatnie 20 minut wygrali 10:0, przy czym ostatnie trzy punkty z karnego zdobyli już po 80. minucie, gdy ich zwycięstwo było pewne) i dzięki temu wygrali 23:19.
•  Poza tym Worcester Warriors pokonali Sale Sharks 20:13 potwierdzając swoje nieoczekiwane miejsce w górnej połówce tabeli (Sale prowadziło 10:3 do momentu, w którym Jean-Luc du Preez nie zobaczył czerwonej kartki za paskudny atak barkiem na głowę przeciwnika) a Exeter Chiefs rozgromili Wasps 38:3.
•  Opis tabeli zaczniemy od końca. Saracens zmniejszyli stratę do Leicester Tigers do 22 punktów. Zostało nam siedemnaście kolejek, to zdecydowanie jest do odrobienia. Znajdujący się bezpośrednio nad Saracenami dwie bardzo utytułowane drużyny, Wasps i Leicester Tigers, odniosły w tym sezonie zaledwie po jednym zwycięstwie i jeśli nadal tak to będzie wyglądać, to jednej z nich zajrzy w oczy widmo degradacji. Na czoło tabeli powrócili Northampton Saints, a Bristol Bears po remisie spadł na drugie miejsce. Na trzecie miejsce wspięli się wreszcie jedni z faworytów rozgrywek, Exeter Chiefs.

Drobne
•  Ostatni raz z w tym sezonie zagrali Barbarians, i to dwie drużyny: męska i żeńska. Obie zmierzyły się w Cardiff z reprezentacjami Walii. Mecz mężczyzn był wielkim świętem rugby. Warren Gatland, który przez ostatnie 12 lat był trenerem Walii, poprowadził w tym meczu przed walijską publicznością Barbarzyńców (i mówił przed meczem, że nie ma pojęcia, jak na Principality Stadium trafić do szatni gości). Został zresztą specjalnie uhonorowany – jedną z bram stadionu nazwano jego imieniem. Z kolei na ławce trenerskiej Walii zadebiutował Wayne Pivac. A żeby było jeszcze ciekawiej, sędziował Walijczyk, najbardziej rozpoznawalny arbiter rugby na świecie, Nigel Owens (swoją drogą, zastanawiający się nad odwieszeniem butów na kołek) – absolutnie wyjątkową zgodę na taką sytuację wydało World Rugby. Na boisku też było ciekawie. Mecz wygrała Walia 43:33, ale do przerwy prowadziła 33:7, jeszcze dwadzieścia minut przed końcem było aż 40:19, ale świetną końcówkę zaliczyli Barbarians. Rzut karny, który ostatecznie pozwolił odskoczyć Walijczykom na 10 punktów i zdecydował o tym, że nie ma już szans na remis, nie został przywitany na stadionie z wielkim entuzjazmem. Po dwa przyłożenia zdobyli Josh Adams i Ken Owens, a z rugby pożegnali się irlandzki młynarz Rory Best (który był kapitanem Barbarians w tym spotkaniu) i jego zmiennik Schalk Brits, który niedawno wrócił z Japonii ze złotym medalem Pucharu Świata. W meczu kobiet także święto: drużyną Barbarians kierowała Rachel Taylor, dawna wielokrotna reprezentantka i kapitan drużyny Walii. Jej podopieczne wygrały z Walijkami 29:15, a do przerwy prowadziły już 29:0. Ciekawostka, Włoszka Silvia Turani, która grała w tym meczu na pozycji filara, podobno zaczęła uprawiać rugby zaledwie trzy lata temu.
•  Wspomniany Wayne Pivac początek swojej przygody z reprezentacją Walii miał udany. Co będzie dalej? Zapowiedziano harmonogram testów domowych All Blacks na przyszły rok i okazuje się, że w czerwcu dwukrotnie zagrają tam Walijczycy (w tym raz na boisku dawnej drużyny Pivaca, w Auckland), a raz Szkoci (dla których to pierwszy test w Nowej Zelandii od 20 lat, nie licząc udziału w tamtejszym Pucharze Świata). Wciąż jednak nie wiemy, kto poprowadzi Nowozeladczyków w tych meczach (z kolei ich dotychczasowy trener, Steve Hansen, dołączył do sztabu trenerskiego japońskiej drużyny Toyota Verblitz).
•  CVC, które od pewnego czasu jest 27-procentowym udziałowcem Premiership, wkrótce ma przejąć identyczny udział także w lidze Pro14. I zaczęły pojawiać się plotki o możliwości utworzenia jednej ligi brytyjsko-irlandzkiej. Tym bardziej wiarygodne, że pochodzą z ust prezesa jednego z walijskich klubów-regionów, Ospreys. Najwcześniejsza możliwa data jednak to 2022, po zakończeniu obecnych kontraktów telewizyjnych.
•  Tydzień temu pisałem o plotkach o poszerzeniu REC do ośmiu zespołów. Rosyjskie źródło (https://rugger.info/news/29738) podało, że decyzja w tej sprawie została jednak odłożona i ponownie będzie rozważana dopiero dla rozgrywek w 2023. Ponoć pod uwagę brano Holandię, Niemcy i Polskę, przy czym dwie ostatnie ekipy uważały, że na taki krok nie są obecnie przygotowane. Kontrowersje wzbudził format: planowano dwie grupy po cztery zespoły (każdy gra trzy mecze grupowe, bez rewanżów), potem półfinały i finały, co mogło oznaczać, że niektóre zespoły rozegrałyby w ciągu sezonu tylko jeden mecz przed swoją publicznością.
•  Inna nowinka z kuluarów europejskiego rugby: niemiecka federacja podała na Twitterze, że toczą się rozmowy na temat utworzenia rozgrywek pucharowych, które zastąpią zlikwidowaną Continental Shield. Za całą sprawą mają stać Rosjanie i mówi się o rozegraniu w pierwszym sezonie (ma trwać od kwietnia do października 2020) rozgrywek z udziałem ośmiu zespołów, w tym czterech z Rosji, dwóch z Rumunii oraz po jednej z Belgii i Niemiec. Format pucharowy, dwumecze w ćwierćfinale i półfinale oraz finał. Trwają też rozmowy z Holendrami, Włochami, Hiszpanami i Gruzinami o ich przyłączeniu się od 2021. Ostateczne decyzje mają zapaść w styczniu na spotkaniu w Moskwie.
•  Hit na rynku transferowym: choć sporo mówiono o jego potencjalnym powrocie do australijskiej ligi rugby league, Semi Radradra, gwiazda reprezentacji Fidżi i obecny gracz francuskiego Bordeaux, od kolejnego sezonu dołączy do angielskiego klubu Bristol Bears.
•  We Francji przyznano nagrody dla najlepszych zawodników (a także trenerów, sędziów itd.) za ostatni sezon. Najlepszym zawodnikiem rozgrywek ligowych uznano Cheslina Kolbe z Tuluzy. Zdobył on jeszcze dwie inne nagrody: dla najlepszego zawodnika ligi podczas Pucharu Świata oraz za najlepsze przyłożenie w lidze (choć to należy uznać za dokonanie całej drużyny: https://twitter.com/top14rugby/status/1199049901209989121/video/1). Za najlepszego zawodnika reprezentacji Francji uznano Damiana Penoud z Clermont, a za najlepszą zawodniczkę Pauline Bourdon.
•  Jakiś czas temu najlepsza drużyna półkuli południowej, dziesięciokrotni mistrzowie Super Rugby (w tym przez ostatnie trzy lata z rzędu), nowozelandzcy Crusaders, zaczęła zastanawiać się nad zmianą nazwy i brandingu. „Krzyżowcy” i ich symbol – rycerz z uniesionym mieczem – stanowiły nawiązanie do średniowiecznych krucjat. Kontrowersje wokół nich wybuchły wiosną tego roku, gdy w mieście, w którym Crusaders mają swoją siedzibę – Christchurch – doszło do zamachów na meczety (zginęło ponad 50 osób). Ostatecznie klub stwierdził, że zmienione zostanie tylko logo (na stylizowaną literę „C”, której kształt jest podobno inspirowany krajobrazem regionu). Odnośnie nazwy, klub zamierza podkreślać inny sens „krzyżowców” – nie uczestników wojen religijnych, a osób walczących o prawa innych i pozytywne wartości. Podkreślić to ma nowa maksyma klubu, maoryskie mā pango, mā whero („czarno-czerwoni”), która zdaniem klubu podkreśla współpracę różnych kultur. Cóż, ja mam wrażenie, że z jednej strony takim symbolom przypisuje się dzisiaj czasem zbyt wiele przebrzmiałych treści i ta afera to wiele hałasu o nic. Z drugiej, jeśli już klub dostrzega konieczność zmiany, to zatrzymał się w pół drogi i pewnie stały za tym pieniądze – wszak marka Crusaders musi być sporo warta.
•  Znamy komplet drużyn, które zagrają w fazie grupowej Pucharu Afryki w przyszłym roku. W dwóch ostatnich meczach eliminacyjnych Senegal pokonał Mauritius 63:0, a Madagaskar Nigerię 63:3. O tym, że tam naprawdę umieją grać w rugby świadczy chociażby piękna akcja Madagaskaru na początku meczu z Nigerią: https://www.facebook.com/RugbyAfrique/videos/670715620123405/, od 05:45 na liczniku czasu gry. Warto też zwrócić uwagę na tłum na trybunach madagaskarskiego stadionu. Rozgrywki grupowe zaczynają się za pół roku, w ostatni weekend maja 2020.
•  W trzeciej kolejce kobiecych mistrzostw Oceanii druga reprezentacja Australii pokonała Samoę 27:5, a rozwojowa piętnastka Nowej Zelandii rozniosła Papuę-Nową Gwineę 131:0, zdobywając aż 21 przyłożeń w meczu. W sobotę Fidżi zagrało z Samoa o awans do kobiecego Pucharu Świata. Wygrały Fidżijki 41:13. Samoa będzie miała jeszcze szansę awansu do repasażu. Być może taką szansę dostanie też reprezentacja Tonga, która ostatecznie nie mogła przecież wystartować w mistrzostwach.
•  W dwumeczu kobiecych piętnastek Holandii i Hongkongu dwie porażki gospodyń: we wtorek 12:14, a w sobotę 0:18.
•  W drugim meczu kwalifikacji do mistrzostw Europy U20 Szwajcarzy, którzy niedawno pokonali Polaków, przegrali w Heidelbergu (dlaczego tam?) z Czechami 17:45. W tej sytuacji, aby awansować, potrzebujemy zwycięstwa nad Czechami. Ale z kalendarza na stronie Rugby Europe termin meczu Polska – Czechy (pierwotnie planowanego za dwa tygodnie) zniknął.

Zapowiedzi
•  Po przerwie trwającej zaledwie jeden weekend przerwie wracamy na kolejne dwa tygodnie do europejskich pucharów. W najbliższy weekend niewątpliwie najwięcej uwagi przyciągają dwa spotkania w Champions Cup: w grupie 1 zagrają ze sobą dwie niepokonane dotąd drużyny, przewodzące w swoich ligach: Northampton Saints będą podejmować Leinster. W grupie 4 inne starcie angielsko-irlandzkie: półfinaliści Pro14 i Champions Cup, Munster zagrają z mistrzami Premiership i zwycięzcami Champions Cup w ostatnim sezonie, Saracens.
•  Rozkręci się cykl World Rugby Sevens Series. Co prawda już dwa miesiące temu kobiety zagrały pierwszy turniej w Glendale, ale teraz ruszają do gry także mężczyźni i już do końca sezonu nie będzie aż tak długich przerw w tych rozgrywkach. Najlepsze drużyny świata, zarówno męskie, jak i żeńskie, zagrają w Dubaju. Rozgrywki potrwają od 5 do 7 grudnia i będą transmitowane w Internecie na stronie World Rugby Sevens Series.
•  A Dubaj to nie tylko spotkanie najlepszych reprezentacji, ale i wielkie święto rugby z udziałem wielu innych drużyn z całego świata. Wśród nich, w turnieju U19, po raz drugi z rzędu weźmie udział młoda drużyna Juvenii Kraków. Przy okazji w Krakowie zapowiedziano na początek września 2020 powtórkę z tegorocznego wydarzenia czyli Kraków Sevens, w formule poszerzonej o kategorię chłopców U16.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz