poniedziałek, 23 września 2019

Rozpoczął się Puchar Świata!

No i zaczęło się. Za nami pierwszy weekend wielkiego święta rugby – Pucharu Świata. A co najlepsze – przed nami jeszcze sześć tygodni emocji z tym związanych. Na początek imprezy mieliśmy starcie dwóch najpoważniejszych kandydatów do złota, Nowozelandczyków z Afryką Południową, ale najwięcej emocji na najwyższym poziomie dostarczyli gracze dwóch innych świetnych ekip: Francji i Argentyny. A w kraju Biało-Zielone podtrzymały zwycięską passę w kolejnym turnieju kobiecych mistrzostw Polski siódemek, a w pierwszym męskim turnieju mistrzowskim zwyciężyła Posnania.

Puchar Świata
  Na początek bez niespodzianek. Co prawda Fidżi jeszcze na 20 minut przed końcem meczu prowadziło z Australią, ale jednak zdecydowanie przegrało. Spośród starć między drużynami z najwyższego światowego poziomu wielkich emocji dostarczył mecz Francji z Argentyną. Drużyny te rywalizują w „grupie śmierci” – tu nie można odpuszczać, jeśli chce się awansować do ćwierćfinału, bo przecież są tylko dwa miejsca premiowane awansem, a rugbowe potęgi w grupie aż trzy...
  Japonia – Rosja 30:10. Zaczęło się dość nieoczekiwanie – przez chwilę niżej notowani Rosjanie zdominowali gospodarzy i w czwartej minucie meczu wyszli na prowadzenie dzięki przyłożeniu Kiryła Gołosnickiego. Jednak kilka minut później skrzydłowy Kotaro Matsushima po pięknej akcji japońskiego zespołu zdobył pierwsze ze swoich trzech przyłożeń w tym meczu, chwilę potem drugie i mecz skończył się zgodnie z oczekiwaniami. W ostatnich minutach Rosjanie próbowali zmniejszyć rozmiary porażki, ale bezskutecznie. Nie było to piękne spotkanie, Japończycy częściej wykorzystywali błędy Rosjan niż sami konstruowali punktowe akcje, co nie wróży im dobrze w zmaganiach z silniejszymi rywalami.
  Australia – Fidżi 39:21. Znakomicie zaczął się ten mecz dla Fidżijczyków. Już w siódmej minucie dzięki przyłożeniu świetnego rwacza Penceli Yato prowadzili 8:0, a po pół godzinie meczu 14:7. Niestety, Yato musiał zejść z boiska wskutek kontuzji (spowodowanej zresztą atakiem, który zdaniem wielu powinien skończyć się czerwoną kartką dla przeciwnika) i do głosu doszli Australijczycy. Jeszcze w pierwszej połowie doprowadzili do stanu 12:14, a w drugiej zdecydowanie dominowali i tylko dwukrotnie pozwolili graczom z Fidżi zbliżyć się do swojego pola punktowego. Co prawda pierwszą z tych okazji Fidżijczycy wykorzystali – na początku tej części meczu środkowy ataku przechwycił piłkę i po samotnym rajdzie pozwolił jeszcze powiększyć prowadzenie swej ekipy do 21:12, ale odtąd punktowali już tylko Australijczycy. Dwa przyłożenia zdobył pochodzący z Tonga młynarz Tolu Latu po tym jak australijskie maule wjechały na pole punktowe Fidżi, dwa kolejne dołożyli gracze ataku.
  Francja – Argentyna 23:21. Pierwszy mecz pomiędzy dwoma drużynami aspirującymi do medalu. Lepiej w mecz weszła Argentyna, jednak okres jej przewagi zakończył się zdobyciem zaledwie trzech punktów. Potem punktowali Francuzi i na przerwę schodzili z prowadzeniem 20:3. Po przerwie obraz meczu się zmienił. Dwukrotnie Argentyńczycy wjechali maulem na pole punktowe rywali, dwukrotnie skutecznie kopnęli z rzutu karnego i kilkanaście minut przed końcem meczu wyszli na prowadzenie 21:20. Błyskawicznie jednak Francuzi ich skontrowali – Camille Lopez zdobył trzy punkty z drop gola. Jak się okazało, to były ostatnie punkty w meczu i dały one skromne zwycięstwo Francuzom. Argentyna, aby marzyć o ćwierćfinale, będzie musiała pokonać Anglię. Niestety, po świetnym meczu zobaczyliśmy smutny obrazek – po końcowym gwizdku doszło do przepychanki pomiędzy graczami obu zespołów.
  Nowa Zelandia – Afryka Południowa 23:13. Mecz zapowiadany jako hit nie tylko tego weekendu, ale całej fazy grupowej. Spotkanie dwóch mocnych kandydatów do złotego medalu, być może próba generalna finału. Jednak nie było w nim takich emocji jak w starciu Francji i Argentyny. Co prawda gracze z Afryki Południowej zdobyli pierwsze punkty już w pierwszej minucie, jednak na przerwę schodzili przegrywając 17:3. Po przerwie podjęli pogoń, ale zdołali zbliżyć się tylko na dystans czterech punktów. Potem rzuty karne skutecznie egzekwowali Nowozelandczycy i to oni wygrali. Był to mecz twardej walki i skutecznej defensywy. All Blacks skutecznie nie dopuścili do rozpędzenia się rywali. Graczem meczu wybrano obrońcę zwycięskiej drużyny, świetnego Beaudena Barretta. Porażka najprawdopodobniej nie będzie problemem dla Springboks, ponieważ inni rywale w grupie raczej nie są w stanie im zagrozić.
  Włochy – Namibia 47:22. Rywalizacja za plecami dwóch gigantów, Nowej Zelandii i Afryki Południowej, toczy się raczej tylko o trzecie miejsce w grupie, premiowane awansem do kolejnej edycji tych rozgrywek. Przynajmniej o to grają Włosi, bo Namibijczycy przyjechali na szósty kolejny Puchar Świata z rzędu marząc przede wszystkim o pierwszym zwycięstwie. Włosi jednak byli poza ich zasięgiem. Co prawda to Namibijczycy po pięknej akcji po wygranym aucie jako pierwsi zdobyli punkty z przyłożenia, później jednak dominowali Włosi. Pozwolili co prawda graczom z Afryki na zdobycie dwóch kolejnych przyłożeń, sami jednak zdecydowanie częściej przedzierali się na pole punktowe niżej notowanych rywali.
  Irlandia – Szkocja 27:3. Mecz walki, w którym znacznie skuteczniejsi okazali się Irlandczycy. Szkoci kilka razy poważnie zagrozili rywalom zbliżając się do pola punktowego, jednak każda taka akcja kończyła się ich błędem. Tych nie ustrzegli się także Irlandczycy, zwłaszcza w obronie, jednak czterokrotnie kończyli swoje akcje przyłożeniami i kontrolowali spotkanie nie pozwalając na wiele rywalom. Jedno z przyłożeń zdobył kapitan reprezentacji Rory Best, kończący po tej imprezie karierę. Szkoci stracili skrzydłowego Hamisha Watsona, który odniósł kontuzję wykluczającą go z gry w całych mistrzostwach.
  Anglia – Tonga 35:3. W ostatnim niedzielnym meczu także bez niespodzianki. Anglicy bez problemów pokonali Tongę, tylko początek meczu był bardziej wyrównany. Wynik mógłby być jednak wyższy, gdyby nie seryjnie gubione przez zawodników z Anglii piłki w ataku. Nie wróży to dobrze ich planowanym meczom przeciwko Francji i Argentynie. Ważne czwarte przyłożenie, dające punkt bonusowy, który może być języczkiem u wagi w tej grupie, zdobyli dopiero w ostatnich minutach meczu.

Mistrzostwa Polski rugby 7 kobiet
  W Gdańsku bez niespodzianki. Gospodynie nie dały szans rywalkom, wygrały wszystkie cztery mecze tracąc w nich tylko dwa przyłożenia. Na drugim miejscu także tradycyjnie Black Roses z Poznania, ale zwycięstwo tej drużyny nad Legią było już nieco mniej przekonujące niż zwykle.
  Za plecami czołowej dwójki Legia, która dwukrotnie pokonała Juvenię. Ta poprzednio grała osłabiona brakiem młodszych dziewczyn uczestniczących w turnieju Kraków Sevens, tym razem miało być lepiej, a tymczasem spada do I ligi. Jej miejsce w kolejnym turnieju zajmą Diablice z Rudy Śląskiej.
  Cieszy frekwencja – drugi raz z rzędu na starcie stanęło jedenaście drużyn. Co prawda tym razem Legia Warszawa wystawiła tylko jeden zespół, ale na starcie stanęły także łódzkie Atomówki, które zdecydowanie wygrały wszystkie mecze w II lidze.

Mistrzostwa Polski rugby 7 mężczyzn
  Smutne, że do pierwszego turnieju mistrzostw Polski siódemek mężczyzn przystąpiło zaledwie siedem drużyn – brakło m.in. czwartej drużyny poprzedniego sezonu Budowlanych Lublin. Ponownie na starcie nie pojawiła się żadna ekipa z Łodzi, nieobecne były też drużyny z Trójmiasta (tu usprawiedliwieni są Czarni z Pruszcza Gdańskiego, którzy startowali w międzynarodowym turnieju w Monachium). Z czego to wynika? Rugbyści z Olsztyna w opublikowanym komunikacie wskazywali na fakt, że w ostatniej chwili przeniesiono turniej z niedzieli na sobotę, co uniemożliwiło im skompletowanie składu. W każdym razie, wśród kobiet stawka jest liczniejsza :) 
  Pierwszy krok do obrony tytułu mistrzowskiego zrobili gospodarze, czyli Posnania. Podobnie jak w turnieju półfinałowym poprzedniego sezonu, który odbył się w Poznaniu na wiosnę, także i tym razem w finale pokonali Juvenię Kraków, choć mecze między tymi drużynami były tym razem bardziej wyrównane.

Drobne
  W pierwszym meczu nowego sezonu Rugby Europe International Championships Czechy rozgromiły Węgry 64:0. Nasi południowi sąsiedzi, z którymi jeszcze rok temu rywalizowaliśmy na tym samym poziomie rozgrywek i jesienią ich pokonaliśmy, nie dali rywalowi żadnych szans i zdobyli aż dziesięć przyłożeń (pierwsze już po trzydziestu sekundach meczu), nie pozwalając Węgrom na zdobycie chociażby najmniejszej zdobyczy punktowej.
  W Afryce odbył się ostatni mecz o Victoria Cup. Kenia pokonała u siebie Zimbabwe 36:14, ale goście już wcześniej zapewnili sobie zwycięstwo w turnieju.
  Rugby Africa ogłosiło nowy format rozgrywek międzynarodowych na tym kontynencie. Dotychczasowy załamał się z powodu wycofania się kluczowego sponsora, w związku z czym nie rozegrano tegorocznych edycji Gold Cup i Silver Cup. W rozgrywkach ma brać udział 16 najlepszych drużyn afrykańskich (z wyjątkiem Afryki Południowej). W pierwszym etapie, eliminacyjnym, ekipy z miejsc 9–12 w rankingu będą grały z drużynami z miejsc 13–16. Pojedyncze mecze zadecydują o awansie do fazy grupowej. W tej weźmie udział 12 drużyn podzielonych na cztery trzyzespołowe grupy (gra systemem każdy z każdym, po jednym meczu – bez rewanżów). Zwycięzcy grup zagrają w fazie finałowej zorganizowanej w jednym miejscu – odbędą się półfinały oraz finał i mecz o trzecie miejsce. Pierwszy sezon ma rozpocząć się już 23 listopada i trwać do sierpnia 2020.
  Bermudy grały przeciwko Gwadelupie. Był to finał rozgrywek o Rugby Americas North Championship – trzeci poziom rozgrywek w tej części świata (najlepsze drużyny z obu Ameryk grają o Americas Rugby Championship, następnie jest Americas Rugby Challenge, także przeznaczony dla ekip z obu kontynentów). Wygrali gospodarze 33:10.
  Z kolei w Ameryce Południowej w meczu międzypaństwowym zadebiutowała reprezentacja Boliwii. Uległa w Asunción Paragwajowi aż 0:109. Z biegiem czasu Boliwijczycy słabli (do czego wkład miała także krótka ławka rezerwowych) i pozwolili Paragwajowi na odniesienie największego zwycięstwa w historii ich reprezentacji.
  W nowozelandzkich rozgrywkach Mitre 10 Cup ciekawostka. Ekipa z najdalej na południe wysuniętej prowincji, Southlandu, przerwała kilkuletnie pasmo 26 porażek z rzędu.

Zapowiedzi
  Przed nami kolejny tydzień Pucharu Świata. Najciekawiej zapowiada się niedzielne spotkanie pomiędzy Australią i Walią. Bardzo też jestem ciekaw, jak zaprezentuje się Irlandia w meczu przeciwko Japonii i czy Samoa będzie w stanie urwać punkty Szkotom. Komplet spotkań w najbliższym tygodniu (godziny czasu polskiego, kanał telewizyjny z transmisją na żywo):
– poniedziałek, 12:15, Walia – Gruzja (Polsat Sport),
– wtorek, 12:15, Rosja – Samoa (Polsat Sport),
– środa, 7:15, Fidżi – Urugwaj (Polsat Sport),
– czwartek, 9:45, Włochy – Kanada (Polsat Sport),
– czwartek, 12:45, Anglia – Stany Zjednoczone (Polsat Sport),
– sobota, 6:45, Argentyna – Tonga (Polsat Sport News),
– sobota, 9:15, Japonia – Irlandia (Polsat Sport News),
– sobota, 11:45, Afryka Południowa – Namibia (Polsat Sport News),
– niedziela, 7:15, Gruzja – Urugwaj (Polsat Sport News),
– niedziela, 9:45, Australia – Walia (Polsat Sport News),
– poniedziałek, 12:15, Szkocja – Samoa (Polsat Sport).
  Wraca do gry Ekstraliga. Tym razem telewizja Polsat Sport Fight pokaże spotkanie pomiędzy srebrnymi i brązowymi medalistami z poprzedniego sezonu: Rugby Łódź – Pogoń Siedlce. Czy siedlczanie będą w stanie powstrzymać zwycięski marsz łodzian? Poza tym mecze Ogniwa Sopot ze Skrą Warszawa, Lechii Gdańsk z Budowlanymi Lublin i Arki Gdynia z Juvenią Kraków. Pauzować będzie tym razem Orkan. Grać będą także zespoły z niższych lig.  
  Po tygodniowej przerwie wraca do gry francuska liga Top 14. Trudno wytypować największy hit kolejki, ale na pewno ciekawie może być w starciach Bajonny z La Rochelle, Pau z Tuluzą, Racingu 92 z Lyonem czy Montpellier z Bordeaux. Lyon i Bordeaux grając na wyjeździe będą starać się kontynuować passę samych zwycięstw od początku sezonu.
  Pierwszą kolejkę rozgrywek, nie zważając na brak graczy uczestniczących w Pucharze Świata, rozpoczną także kluby międzynarodowej ligi Pro14. Pierwsi wybiegną na boisko w piątek gracze Cheetahs i Glasgow Warriors. Najciekawiej mogłoby zapowiadać się spotkanie Benettonu z obrońcą tytułu mistrza ligi, Leinsterem, jednak obie drużyny zostały mocno przetrzebione: z Leinsteru Joe Schmidt zabrał do Japonii czternastu zawodników, z kolei Benetton stracił ich aż szesnastu (15 w reprezentacji Włoch i jednego w reprezentacji Tonga). Tego typu okoliczności powodują, że na początku sezonu Pro14 mogą nie błyszczeć Leinster, Munster, Glasgow Warriors, Edinburgh, Benetton i Zebre – w pozostałych zespołach ubytki kadrowe są znacznie mniejsze.
  W Lublinie rozegrane zostaną pierwsze turnieje mistrzostw Polski siódemek w kategoriach juniorów i kadetów. W ubiegłym roku złotem i srebrem w tych kategoriach dzielili się gracze Juvenii i Orkana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz