poniedziałek, 18 listopada 2019

Skończyła się runda jesienna Ekstraligi, ruszyły europejskie puchary

Skończyła nam się ekstraligowa jesień. Za tydzień mecz ze Szwajcarią, a potem kilka miesięcy przerwy w krajowym rugby. W ten weekend nikt nie miał już szans odebrać MasterPharm Rugby Łódź fotela lidera, ale i tak mieliśmy sporo emocji. W dwóch meczach decydujących o tym, jaka będzie kolejność bezpośrednio za plecami łodzian, Pogoń Siedlce wygrała na trudnym terenie w Krakowie, a Ogniwo pokonało w Gdańsku Lechię. Ostatnie miejsce opuścili Budowlani Lublin, zrzucając na nie Arkę Gdynia. W Champions Cup na uwagę zasługują zwycięstwa nad rywalami wszystkich czterech irlandzkich prowincji i wysoka porażka obrońców tytułu, Saracens.

Ekstraliga
•  W ostatniej jesiennej kolejce najciekawiej zapowiadała się walka o fotel wicelidera. Aż trzy drużyny miały tę samą liczbę punktów, z czego dwie w tej kolejce trafiły na siebie (Juvenia grała z Pogonią), a trzecia walczyła w derbach (Ogniwo gościło u Lechii). Wszystkie cztery mecze ligowe dostarczyły kibicom sporo emocji.
•  Juvenia Kraków Pogoń Siedlce 18:26. Tym razem Juvenia poniosła na własnym boisku porażkę. O zwycięstwie Pogoni zadecydował pierwszy fragment meczu, gdy siedlecki młyn zdecydowanie dominował nad krakowskim, podobnie maul, sędzia seryjne dyktował rzuty karne dla gości i szybko zrobiło się 3:14. Dopiero potem Juvenia ustabilizowała młyn i mecz się wyrównał, ale na przerwę drużyny schodziły przy wyniku 8:21. Drugą połowę tradycyjnie już wygrali krakowianie (dwa przyłożenia Fransa Bothy wobec jednego siedlczan), ale tym razem nadwyżka zdobyta w tej połowie nie wystarczyła do zwycięstwa. Juvenia do końca walczyła, w końcówce bardzo przycisnęła Pogoń, ale nie udało się osiągnąć nawet punktu bonusowego. Duże znaczenie w meczu miała forma kopaczy: niemal bezbłędny w tym sezonie w kopach na bramkę Artur Bryl tym razem spudłował w aż pięciu spośród sześciu prób, zdobywając zaledwie 3 z możliwych 15 punktów (były w tym dwa słupki, był też i wiatr); znacznie lepiej radził sobie jego vis-a-vis, Anton Shasero. Miła scena miała miejsce po meczu: oświadczyny środkowego Juvenii i reprezentacji Polski, Michała Jurczyńskiego.
•  Lechia Gdańsk Ogniwo Sopot 16:22. To były zdecydowanie najbardziej emocjonujące derby Trójmiasta spośród trzech meczów, które w tej rundzie można było obdarzyć tym mianem. Faworytem było Ogniwo, tymczasem mecz lepiej zaczęli gospodarze, którzy najpierw objęli prowadzenie 6:0, a na przerwę schodzili z przewagą 13:5 (po karnym przyłożeniu za błąd Ogniwa w młynie pod własnym polem punktowym). Lechici mogli też świetnie zacząć drugą odsłonę meczu, ale Paweł Boczulak nie trafił z karnego, a sędzia nie uznał przyłożenia. Na pół godziny przed końcem otrząsnęło się Ogniwo. Kolejne dwa przyłożenia i było 17:13. Co prawda Lechia wykorzystała rzut karny i zmniejszyła dystans do jednego punktu, ale w końcówce Ogniwo zdobyło kolejne przyłożenie i wygrało mecz. Słabo szło drużynie sopockiej w kopach (na boisku nie było Wojciecha Piotrowicza) i to pozwoliło Lechii na sięgnięcie po bonusowy punkt defensywny.
•  Budowlani Lublin Arka Gdynia 29:19. Dla obu ekip był to najważniejszy pojedynek tej rundy. Oba poniosły dotąd komplet porażek, a w tabeli oczko wyżej była Arka dzięki jednemu punktowi bonusowemu zdobytemu w poprzednich meczach. A pamiętajmy, że w tym sezonie ostatnia drużyna w tabeli ma spać do I ligi automatycznie, a przedostatnia dostać szansę w barażu z mistrzem I ligi. W tym meczu bezcenne, bonusowe zwycięstwo odnieśli gospodarze. Co prawda początek był wyrównany, ale w pierwszej połowie punktowali tylko lublinianie i schodząc na przerwę prowadzili 17:0. Po przerwie Arka zdobyła przyłożenie, ale dwa kolejne padły łupem gospodarzy i przypieczętowały ich zwycięstwo. Co prawda pod koniec meczu dwa przyłożenia z podwyższeniami dołożyła Arka, ale to nie dało jej to nawet punktu bonusowego. Trzy przyłożenia dla lublinian zdobył wspieracz Arkadiusz Janeczko.
•  Skra Warszawa Orkan Sochaczew 20:16. Na antenie Polsat Sport Fight obejrzeliśmy mecz twardej walki i emocji. Na dodatek rozegrany na ładnym obiekcie przy zapełnionych trybunach i dopingu kibiców. Lepiej mecz zaczęli goście, którzy wyszli na prowadzenie po szybkiej akcji skrzydłem. Chwilę później chcieli to powtórzyć, ale Skra w ostatnim momencie uratowała sytuację, a potem sama przycisnęła Orkan. Miała zdecydowaną przewagę w młynie i dwukrotnie wepchnęła się na pole punktowe rywali. Do przerwy było jednak 13:13, bo Skra nie wykorzystywała podwyższeń, a Michał Kępa był skuteczny w trzech wykonywanych kopach. Po przerwie tylko Skra zdobyła przyłożenie (tym razem podwyższone), a Orkan odpowiedział tylko kolejnym karnym Kępy. Zasłużone zwycięstwo Skry.
•  Pauzowało Rugby Łódź, które już przed tą kolejką zapewniło sobie na tyle wysoką przewagę nad resztą drużyn, aby zapewnić sobie fotel lidera nie tylko dziś, ale i po pierwszej kolejce wiosennej. Na drugie miejsce awansowało Ogniwo Sopot, z którym identyczną liczbę punktów ma Pogoń Siedlce. Obie drużyny są aż osiem punktów w tyle za łodzianami, odskoczyły natomiast na pięć punktów od Juvenii. Pięć punktów za plecami Juvenii po czwartej wygranej w sezonie znalazła się Skra, która przegoniła Lechię. Trzy punkty za plecami Lechii znajduje się Orkan, a na końcu tabeli ze sporą stratą Budowlani Lublin (5 punktów) i Arka Gdynia (1 punkt).
•  Krótka refleksja nad ekstraligową jesienią: jest lepiej niż było w poprzednim sezonie. Wielkie przepaście między drużynami zdarzają się znacznie rzadziej niż poprzednio (ponad 40-punktowymi różnicami skończyły się tylko cztery mecze, poprzednio było ich bodajże trzynaście, a wyjąwszy te z udziałem Budowlanych Łódź, którego nie ma w tym sezonie – 10). Ani jednego walkoweru. Tylko jedna czerwona kartka (wczoraj w Lublinie). Mamy niespodzianki (jak zwycięstwo Juvenii nad Ogniwem) lub mecze na krawędzi tejże (jak niedawno Lechia – Pogoń), poziom się wyrównuje i emocje rosną. Na czele mamy trzy kluby z największym budżetem, uważane przed sezonem za faworytów, ale nie było im tak łatwo, jak rok temu. Pozytywnym zaskoczeniem jest Juvenia, która sukcesywnie buduje skład (w tym roku dołączyli do niego mistrzowie Polski w kategorii juniorów, umiejętnie wykorzystano też posiłki z Południowej Afryki). Na szybką grę krakowian naprawdę miło patrzeć. Zaskoczenie in minus to Budowlani Lublin oraz kolejny sezon, w którym swych nadziei nie spełnia Orkan Sochaczew mimo zamorskich posiłków. Wielki pozytyw to telewizja. Jasne, nie stało się od razu tak, że setki tysięcy oglądają ekstraligę rugby, ale fajnie, że w ogóle jest taka możliwość, że kluby się starają, że poprawiają marketing... Szkoda tylko, że to inicjatywa tylko klubów. Poziom wybranych meczów bywa różny, ale skoro wszyscy się składają, to i wszystkich pokazać wypada. Pisałem już tutaj, że bardzo negatywnym elementem transmisji są ziejące pustką trybuny wielkich stadionów – tak przygnębiający widok odstrasza, a mecze powinny być takie jak ten niedzielny, gdzie widzieliśmy zapełnione trybuny na niedużym, ale ładnym obiekcie. Najlepsze spotkanie, jakie widziałem (a widzieć można było sporo, bo przecież sporo było transmisji w internecie)? Chyba Juvenia – Lechia. Co będzie wiosną? O medale na pewno powalczą łodzianie, Ogniwo i Pogoń. Największe szanse ba mistrzostwo ma Rugby Łódź, ale pamiętajmy, że zwycięstwa nad Ogniwem czy Juvenią nie przyszło im łatwo. Kto będzie tym czwartym do udziału w play-off? Serce krakusa chciałoby widzieć tam Juvenię, ale rozum podpowiada, że to może jeszcze nie udać się w tym roku. Pewne czwarte miejsce krakowskiej drużyny na koniec jesieni to i tak wynik ponad przedsezonowe oczekiwania. Nie wiadomo też, czy Frans Botha i kompani wrócą wiosną. Nieźle wygląda Skra i może o medale powalczyć. Lechii i Orkana też skreślać nie można, choć strata punktowa po jesieni jest już spora. Sprawę spadku zapewne rozstrzygnie mecz Arki z Budowlanymi w Gdyni. 
•  Ligową jesień zakończyli także gracze z zaplecza Ekstraligi. W drugiej kolejce rundy rewanżowej sezonu zasadniczego spotkały się dwie drużyny z czołowych miejsc w tabeli. Liderująca Sparta Jarocin pokonała w Warszawie AZS AWF 25:5 i umocniła się na prowadzeniu. Warszawskich akademików wyprzedziło ponownie Rugby Białystok, które także grało w Warszawie – z Legią – i także wygrało, jednak tylko 18:12 (dla Legii bonus defensywny – drugi punkt w tym sezonie). W ostatnim meczu Wataha Zielona Góra wygrała z Miedziowymi Lubin 33:17. W tabeli Sparta ma pięć punktów przewagi nad beniaminkiem z Białegostoku, 8 nad AZS AWF i 9 nad Watahą. Na dnie tabeli nieodmiennie Legia, która straciła nawet matematyczne szanse na awans do trójki, która na koniec sezonu będzie walczyć o prawo gry w barażu o Ekstraligę.

Champions Cup
•  Na dwa weekendy zatrzymały się trzy najlepsze europejskie ligi, a zaczęły się rozgrywki o klubowe puchary. Puchary mamy dwa: Champions Cup (dawny Puchar Heinekena), gdzie gra 20 najlepszych drużyn z tych lig, oraz Challenge Cup, gdzie gra 18 pozostałych oraz dwie, które awansowały z rozgrywek Continental Shield. Z trzeciego poziomu, właśnie Continental Shield, EPCR zrezygnowało, zapewne rozczarowane problemami ze skompletowaniem drużyn w poprzednim sezonie. Obecnie zaczyna się faza grupowa (w obu pucharach są to rozgrywki pięciu zespołów po cztery drużyny, gra się każdy z każdym, mecz i rewanż), która zakończy się w styczniu. Do ćwierćfinałów awansują zwycięzcy grup i po trzy najlepsze drużyny z drugich miejsc.
•  W grupie pierwszej Champions Cup potęga z Dublina, Leinster, podejmowała najlepszą włoską drużynę, Benetton. Irlandczycy, którzy zagrali po raz pierwszy w tym sezonie w składzie ze swymi największymi gwiazdami (na czele z Sextonem, który nie tylko skutecznie kopał i rozgrywał, ale był autorem przyłożenia, które EPCR wytypowało do przyłożenia kolejki – film z kompletem najlepszych przyłożeń: https://www.epcrugby.com/champions-cup/fanzone/try-of-the-round/), wygrali 33:19. W zapowiadającym się na hit starciu dwóch drużyn z czołówek swoich lig, Northampton Saints i Lyonu, pierwsza połowa nieoczekiwanie została całkowicie zdominowana przez gospodarzy. Co prawda zdobyli wówczas tylko jedno przyłożenie, ale zdecydowanie przeważali, zmuszali rywali do błędów, a Dan Biggar skutecznie wykonywał rzuty karne (zdobył w meczu 20 punktów, nie pomylił się ani razu). Dwadzieścia minut przed końcem meczu prowadzili 22:0. Wtedy jeden z ich graczy zobaczył żółtą kartkę, Lyon zdobył przyłożenie z podwyższeniem, parę minut przed końcem powtórzył to, ale było już za późno, by zwyciężyć. Końcowy wynik: 25:14.
•  W drugiej grupie Glasgow Warriors pokonał angielskie Sale Sharks 13:7. Gospodarze po pierwszej połowie prowadzili 13:0, w drugiej połowie nie zdobyli już żadnych punktów, ale goście odpowiedzieli tylko jednym przyłożeniem z podwyższeniem. Lepiej powiodło się drugiej angielskiej ekipie, Exeter Chiefs, która zagrała na wyjeździe przeciwko La Rochelle i wygrała 31:12, prowadząc od pierwszych minut meczu i bezlitośnie wykorzystując błędy rywali z Francji (np. podanie na własne pole punktowe, którego nikt nie złapał). Świetny mecz Exeterczyków.
•  W trzeciej grupie los zestawił cztery wielkie ekipy. W pierwszym spotkaniu angielskie Bath podejmowało irlandzki Ulster. Niemal przez całe spotkanie prowadzili goście, ale ich przewaga nigdy nie była duża i zdołali wygrać zaledwie jednym punktem. Bath miało wizualną przewagę na boisku, ale nie potrafiło jej przełożyć na przewagę w punktach. W drugim meczu francuski gigant z Clermont podejmował londyńskich Harlequins. Od początku przewagę miała drużyna francuska, która zaczęła mocnym uderzeniem od przyłożeń Aliveretiego Raki i Peceli Yato (obaj w tym meczu dwukrotnie dokonali tej sztuki, jedno z przyłożeń Yato można obejrzeć w podlinkowanym wyżej filmiku) i już do przerwy prowadziła 25:7. Londyńczycy próbowali się odgryzać, ale choć zdobyli w tym meczu trzy przyłożenia, nie potrafili powstrzymać ataku Clermont. Ostatecznie Francuzi wygrali aż 53:21.
•  Walijscy Ospreys podejmowali irlandzką prowincję Munster, ubiegłorocznych półfinalistów Pucharu Mistrzów. Po pierwszej połowie godziny i wymianie karnych było 6:6, ale potem do roboty zabrała się drużyna irlandzka, która w sumie zdobyła cztery przyłożenia i punkt bonusowy. Na pięć minut przed końcem meczu prowadziła 25:6, dopiero wtedy Walijczycy zdobyli honorowe przyłożenie dzięki sprytowi Aleda Daviesa. Skończyło się rezultatem 13:32 (w ostatniej akcji meczu dobił gospodarzy James Cronin). W drugim meczu paryski Racing 92 podejmował londyńskich Saracens – doszło do rewanżu za finał rozgrywek z 2016 (Saracens pokonali wówczas Racing 92, są także obrońcami tytułu, z kolei Racing grał też w finale w 2018). Gospodarze wygrali ze świetną drużyną z Anglii aż 30:10, ale wpływ na tak wysokie zwycięstwo na pewno miał fakt, że w londyńskiej ekipie zabrakło wielu jej gwiazd. Widać, chyba sprawdzi się zapowiedź, że priorytetem dla Saracenów będzie obrona obecności w Premiership wobec nałożonej na nich ogromnej kary punktowej i finansowej (o czym pisałem tydzień temu).
•  Pierwsze spotkanie Champions Cup tego sezonu odbyło się w grupie piątej, gdzie półfinalista Premiership z poprzedniego sezonu, Gloucester, podejmował mistrza Francji, Tuluzę. To było świetne spotkanie. Tuluza zaczęła dropgolem Zacka Holmesa, ale Gloucester prowadził do przerwy 20:9 (po dwóch przyłożeniach łącznika młynu, Joe'go Simpsona i skutecznych kopach Danny'ego Ciprianiego). W drugiej połowie Tuluza podjęła skuteczną pogoń: całkowicie dominowała w tej części spotkania, nie pozwoliła gospodarzom na zdobycie ani jednego punktu, a sama zaliczyła ich 16 i wygrała 25:20. Na uwagę zwraca statystyka autów: Gloucester przegrał aż połowę ze swoich 14 wrzutów zza bocznej linii boiska. Z kolei irlandzki Connacht podejmował francuski Montpellier. Mecz świetnie zaczęli goście, bo już po dwóch minutach prowadzili 7:0. W tej części spotkania przeważali (kilka razy widowiskowo przepchnęli gospodarzy w ruckach), ale pod koniec pierwszej połowy to Connacht dwukrotnie przedarło się na pole punktowe rywali (można mieć wątpliwości, czy za drugim razem sędzia podjął prawidłową decyzję o rzucie karnym) i prowadzili w połowie meczu 13:10. Jednak przy obu przyłożeniach podwyższeń nie wykorzystał Jack Carty i to pozwoliło Montpellier na wyrównanie po karnym na początku drugiej połowy. Potem obie drużyny wymieniły się przyłożeniami z podwyższeniami, a o trzypunktowym zwycięstwie gospodarzy (23:20) zadecydował skuteczny kop z rzutu karnego na kwadrans przed końcem meczu. Zwycięstwo Connacht jest tym bardziej cenne, że zostało odniesione mimo kilku kontuzji.

Challenge Cup
•  Pierwszy gwizdek tego sezonu w europejskich pucharach zabrzmiał w rosyjskim Krasnodarze, gdzie krasnojarski Jenisej (już piąty sezon z rzędu w rozgrywkach) teoretycznie gościł Worcester Warriors. „Teoretycznie”, bo jak wspomniałem przed tygodniem, „gospodarze” mieli o ok. 1000 km dalej do stadionu, na którym rozgrywano spotkanie niż goście. A na trybunach zobaczyliśmy według oficjalnych danych zaledwie ok. 400 widzów, a według rosyjskiego kibica, który był na miejscu, ok. 150. Wynik bez niespodzianki, Warriors, choć są jedną ze słabszych drużyn angielskiej ligi, wygrali 57:14. Niespodzianka natomiast w drugim meczu tej grupy – będący jedną ze słabszych drużyn Pro14 walijscy Dragons wygrali z mistrzami Francji z 2018, Castres 31:17. Aż trzy przyłożenia dla drużyny z Newport zdobył Taine Basham, grający na pozycji wiązacza.
•  W grupie drugiej w starciu dwóch drużyn z Francji beniaminek ligi Top 14 Bajonna nie sprostała gwiazdom z Tulonu i przegrała 13:20, mimo że goście nie trafili żadnej z pięciu prób kopów na bramkę. Bardzo zacięte spotkanie stoczyli walijscy Scarlets z beniaminkiem Premiership, London Irish. Do przerwy było 13:13, w drugiej połowie przyłożenie z podwyższeniem zdobyli gospodarze, na co londyńczycy zdołali odpowiedzieć tylko karnym. Scarlets wygrali 20:16.
•  W trzeciej grupie francuski Agen podejmował drużynę z Edynburga i przegrał 10:31. Gospodarze zdobyli pierwsze punkty w meczu, ale już po pierwszej połowie przegrywali 3:21. Goście zapewnili sobie punkt bonusowy za cztery przyłożenia w ostatniej akcji meczu. Drugi mecz tej grupy zapowiadał się na największe wydarzenie tej kolejki Challenge Cup: świetnie radzące sobie w lidze francuskiej Bordeaux podejmowało angielskich Wasps. I rzeczywiście, to było znakomite widowisko z aż siedmioma przyłożeniami. Pierwsza połowa była dość spokojna i skończyła się prowadzeniem gospodarzy 16:6. W drugiej połowie jednak był cios za cios. Wasps doprowadzili do wyrównania 16:16, a potem wyszli na prowadzenie 23:19. Z kolei gracze z Bordeaux wyszli na prowadzenie 33:23, a następnie, kilka minut przed końcem Wasps zbliżyli się do rywali na trzy punkty. Mogli mieć nadzieję na sukces, ale tuż przed końcem meczu przyłożył dla Bordeaux Romain Buros i ostatecznie gospodarze wygrali 40:30. Aż 20 punktów z kopów zdobył dla Bordeaux Mathieu Jalibert.
•  Kolejne wewnątrzfrancuskie starcie miało miejsce w grupie czwartej, gdzie Stade Français podejmował w Paryżu Brive. Goście, mimo że w lidze wygrywają mecze tylko na swoim boisku, pokonali paryską drużynę 27:11. Niemal wszystkie punkty dla Brive zdobyli zawodnicy gruzińscy (wyjątkiem jest siedem punktów z karnego przyłożenia pod koniec meczu). Gospodarze potwierdzili bardzo kiepską formę prezentowaną w rozgrywkach ligowych. W drugim meczu tej grupy Bristol Bears pokonali włoskie Zebre 59:21.
•  Druga obok rosyjskiego Jenisieja drużyna spoza czołowych europejskich lig, włoskie Calvisano, podejmowała Cardiff Blues i uległa 16:38, jednak jeszcze na 25 minut przed końcem meczu przegrywała zaledwie jednym punktem. Dopiero w końcówce meczu Walijczycy zdobyli przewagę. W drugim spotkaniu kiepsko spisujący się w lidze Leicester Tigers pokonali trzecią obecnie drużynę Top 14 – Pau 41:20. Warto zwrócić uwagę na cztery przyłożenia zdobyte przez skrzydłowego angielskiej drużyny, Jonaha Holmesa. A swoją drogą, dla Leicester to dwudziesty trzeci sezon w europejskich pucharach, ale dopiero pierwszy w Challenge Cup – dotąd zawsze grało na poziomie Champions Cup. Kto wie, czy w przyszłym sezonie w ogóle ich zobaczymy w tych rozgrywkach?

Drobne
•  Duaine Lindsay powołał kadrę na wyjazdowy mecz ze Szwajcarią. Jest mocno okrojona w porównaniu z powołaniami przed nieudanym meczem z Niemcami, a porównując ze składem meczowym sprzed dwóch tygodni możemy dostrzec istotne zmiany. Zwiększył się udział zawodników grających za granicą (poprzednio było ich ośmiu spośród dwudziestu trzech, teraz jest pół na pół: dwunastu spośród dwudziestu czterech). Selekcjoner zrezygnował z debiutujących w poprzednim meczu graczy Budowlanych Lublin i Juvenii Kraków (tym razem są tylko w rezerwie), natomiast z pozostałych polskich klubów są praktycznie ci sami zawodnicy (wrócił do kadry Kevin Bracik z Lechii). Z zawodników z klubów zagranicznych nie brakuje nikogo (jest nawet krytykowany po meczu z Niemcami Ross Cooke), pojawili się dodatkowo z klubów francuskich Jędrzej i Aleksander Nowiccy, Mateusz Bartoszek oraz Andrzej Charlat.
•  W zamglonych Szawlach Litwa podejmowała w ramach rozgrywek Rugby Europe Trophy Szwajcarię. Nie wyglądało to dla nas optymistycznie: Szwajcarzy, z którymi gramy za tydzień, rozgromili swoich rywali. Tylko w pierwszej połowie Litwini próbowali dotrzymać kroku Szwajcarom, ale po przyłożeniu straconym w ostatniej akcji przegrywali do przerwy 9:19. W drugiej połowie na boisku istniała już tylko Szwajcaria, która zdobyła kolejne trzy przyłożenia i wygrała 40:9. Na poziomie Conference 2 Mołdawia wysoko pokonała Austrię 49:12 – to rzadki ostatnio sukces Mołdawian.
•  Barbarians stoczyli na Twickenham zacięty mecz z reprezentacją Fidżi, prezentującą się w gruncie rzeczy w rezerwowym wydaniu (gwiazdy takie jak Radradra czy Yato grały w ten weekend w pucharach europejskich, nie było też Nakarawy). Mimo osłabienia wygrali Fidżyjczycy 33:31. Mecz lepiej zaczęła drużyna międzynarodowa (dzięki przyłożeniom Bastareauda i Esterhuizena), ale Fidżi jeszcze przed przerwą wyszło na prowadzenie. W drugiej połowie dwa przyłożenia dla Barbarians zdobył Mapimpi, a jego koledze z reprezentacji, Mtawarirze, w ostatniej chwili wyślizgnęła się piłka z rąk.
•  Wspomniany wyżej Nakarawa, nieobecny w reprezentacji Fidżi, nie zagrał w ten weekend także w swoim klubie, Racingu 92, przeciwko Saracenom. Okazuje się, że po Pucharze Świata spóźnił się z powrotem do klubu o dwa tygodnie i został zawieszony.
•  W innych towarzyskich meczach mężczyzn Chile uległo Portugalii 18:23 (mecz zdaje się był przenoszony w związku z zamieszkami w Chile), a Belgia przegrała z Hongkongiem 17:36.
•  Kolejny zacięty mecz stoczyły kobiece piętnastki Anglii i Francji, tym razem na angielskim boisku. Ponownie wygrały Angielki, jednak tylko 17:15, a zwycięstwo zawdzięczały przyłożeniu zdobytym w końcówce meczu. Swój pięćsetny punkt w historii występów reprezentacyjnych zdobyła w tym meczu najlepsza rugbystka 2019 roku na świecie, Emily Scarratt (w 84. występie dla Anglii). W innych towarzyskich starciach kobiet, Szkocja przegrała z Walią 3:17, a Włochy zremisowały z Japonią 17:17.
•  Bardzo kiepskie występy paryskiego Stade Français zaowocowały pierwszą zmianą na ławce trenerskiej w Top 14 w tym sezonie. Po porażce w derbach Paryża zrezygnował z funkcji trener Heyneke Meyer.
•  W towarzyskim meczu rugby league Papua-Nowa Gwinea (gdzie tę odmianę rugby można uznać za sport narodowy) pokonała Anglię 28:10. To drugie takie zwycięstwo Papui w historii. Papua wygrała też w kobiecych trzynastkach, tutaj 20:16.
•  Włoska prasa pisze o możliwej zmianie w lidze Pro14 od kolejnego sezonu: słabszą z dwóch włoskich franszyz, Zebre z Parmy, miałaby zastąpić Petrarca Padova.
•  Najlepszym rugbystą Australii w tym roku został uznany skrzydłowy Marika Koroibete (na co dzień grający w Rebels z Melbourne).

Zapowiedzi
•  To będzie już koniec naszych krajowych atrakcji rugby w rundzie jesiennej. Ekstraliga i siódemki skończyły rozgrywki, pozostaje nam tylko w najbliższą sobotę wyjazdowy mecz w ramach Rugby Europe Trophy przeciwko Szwajcarii. Rok temu przegraliśmy zaledwie trzema punktami, więc było blisko zwycięstwa, ale czy po meczu z Niemcami możemy być optymistami? Przed meczem seniorów zagrają młodzieżowcy w kwalifikacjach mistrzostw Europy U20. Oba mecze zdaje się będzie można zobaczyć na Rugby Europe TV (młodzież o 11:00, seniorzy o 15:30).
•  Ponadto w ramach RET zagrają dwaj faworyci rozgrywek: Niemcy podejmą Holandię. To będzie prawdziwy test dla młodej niemieckiej ekipy. Ponadto spotkanie na poziomie Conference 1 między Maltą i Cyprem.
•  W drugiej kolejce fazy grupowej europejskich pucharów największym hitem będzie pojedynek lidera Top 14 Lyonu z liderem Pro14 Leinsterem. Poza tym szereg innych świetnych pojedynków, m.in. Ulster – Clermont, Tuluza – Connacht, Exeter – Glasgow, Munster – Racing 92 czy w Challenge Cup Edynburg – Bordeaux i Tulon – Scarlets.
•  Już w poniedziałek zaczną się kobiece mistrzostwa Oceanii w rugby piętnastoosobowym. W turnieju rozgrywanym w Fidżi zagra sześć drużyn, z czego cztery (gospodynie, Samoa, Tonga i Papua-Nowa Gwinea) będą walczyć o miejsce w kobiecym Pucharze Świata, który odbędzie się za dwa lata. Oprócz tego wystąpią zaplecza kadr Australii i Nowej Zelandii (reprezentacje tych dwóch krajów już występ w Pucharze Świata mają zagwarantowany). Druga kolejka meczów już w piątek.
•  W środę Barbarians zagrają w São Paulo przeciwko Brazylii. Tego samego dnia towarzyski mecz kobiet: Stany Zjednoczone kontra Kanada, a jego powtórka w niedzielę. W weekend męska reprezentacja Hongkongu zagra w Madrycie z Hiszpanią, z kolei w kobiecych test-meczach spotkają się Anglia z Włochami i Szkocja z Japonią.
•  W weekend rozpoczną się nowe rozgrywki o mistrzostwo Afryki. Odbędą się pierwsze dwa (z czterech zaplanowanych) mecze eliminacyjne o awans do fazy grupowej, w której rywalizować będzie dwanaście drużyn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz