piątek, 4 października 2019

W RWC tym razem bez niespodzianek

Kolejne nadzwyczajne, piątkowe wydanie „szponów”, a w nim o pięciu meczach Pucharu Świata w tym tygodniu. A w tych było stosunkowo mało emocji. Uwagę świata przyciągnął oczywiście występ Nowej Zelandii, jednak mecz z Kanadą był wyjątkowo jednostronnym widowiskiem. Faworyci odnosili zdecydowane zwycięstwa, jedynie Amerykanie przez dłuższy czas potrafili się opierać Francuzom, a Gruzini starali się podjąć walkę z Fidżi.

Puchar Świata
  Szkocja – Samoa 34:0. Kiepskie spotkanie. Cztery lata temu drużyny stoczyły piękny bój, zakończony minimalnym zwycięstwem Szkocji. Tym razem nie było tu nic pięknego, a wynik zdecydowanie jednostronny. Przez pierwsze pół godziny żadna z drużyn nie mogła przebić się na pole punktowe przeciwnika, a jedyne punkty padły po kopie z karnego wykonanym przez Laidlawa. Mnożyły się błędy chwytu piłki, po obu stronach. Niewielką przewagę miała Szkocja, ale wynikało to z beznadziejnej gry Samoańczyków, a na dodatek absolutnie nic z tej przewagi nie wynikało. Dopiero w końcówce pierwszej połowy Szkocja zdobyła dwa przyłożenia z podwyższeniami, a swoją przewagę zaakcentowała fantatycznym drop goalem Hogga z ponad 40 metrów. Druga połowa warta jest zapamiętania tylko dzięki okolicznościom zdobycia pozostałych 14 punktów przez Szkotów. Wszystkie padły po tym, jak Ed Fidow w nieprzepisowy sposób powstrzymał szkockich graczy tuż przed polem punktowym i sędzia dyktował karne przyłożenia. Fidow w obu przypadkach był usuwany z boiska, najpierw z żółtą kartką, a potem z czerwoną (za dwie żółte).
  Francja – Stany Zjednoczone 33:9. Zaczęło się zgodnie z oczekiwaniami – od przyłożenia Yoanna Hugeta po paru minutach meczu. Po kwadransie Raka dołożył jeszcze jedno, ale odbiegało to od oczekiwań Francuzów (zwłaszcza, że przecież wcześniej Anglicy nie pozostawili Amerykanom żadnych złudzeń). Potrzebne były cztery przyłożenia do punktu bonusowego, tak ważnego w tej grupie, ale to Amerykanie punktowali z rzutów karnych. Do przerwy było 12:6, później długo nic się nie zmieniało, wreszcie na kwadrans przed końcem meczu zrobiło się 12:9. Zapachniało na moment sensacją. Wtedy jednak Francuzi w końcu się obudzili i w ciągu piętnastu minut zdobyli 21 punktów po trzech przyłożeniach. Zwycięstwo i jego rozmiar europejską drużynę zapewne satysfakcjonują, ale jego styl na pewno nie przypadł do gustu ich kibicom. A w mediach społecznościowych króluje taki pomeczowy przesympatyczny filmik: https://twitter.com/rugbyworldcup/status/1179331490829737984
  Nowa Zelandia – Kanada 63:0. Dwudziesty mecz fazy grupowej (czyli osiągnęliśmy dokładnie połowę przewidzianym na tym etapie spotkań) i drugi występ All Blacks. Przed spotkaniem niewiele mówiło się o szansach ekip, bo zwycięstwo graczy z wysp na Pacyfiku było właściwie pewne. Więcej było o planowanym występie w drużynie nowozelandzkiej trzech braci Barrettów czy o występie w ochronnych goglach Ardiego Savei (oba te przypadki były pierwszymi tego typu na Pucharze Świata). Występ Barrettów okazał się jeszcze bardziej efektowny wszyscy trzej bracia zdobyli w tym meczu przyłożenia, a mało brakowało, aby uczynili to jeszcze w pierwszej połowie (Beauden i Jordi już wtedy punktowali, jednak Scott, wpadając właściwie niezagrożony na pole punktowe, wypuścił piłkę z rąk). Wynik meczu zgodny z przewidywaniami – Kanadyjczycy nie byli w stanie zagrozić rywalom. Nowa Zelandia już w pierwszej połowie zdobyła cztery przyłożenia, choć sporo było w jej grze błędów. Drugą połowę zaczęła jeszcze mocniej i w ciągu jej pierwszych niespełna 20 minut zaliczyła kolejne 5 przyłożeń; w tym okresie grała właściwie bez błędów. Ostatnie 20 minut spotkania nie miało już właściwie historii (poza jedną akcją Nowozelandczyków przed końcem meczu, w której z kolei Beauden Barrett wypuścił piłkę z rąk tuż przed polem punktowym rywali). Na uwagę zasługuje stuprocentowa skuteczność Richiego Mo'ungi z podwyższeń zdobył w ten sposób 16 punktów (pierwsze przyłożenie było karnym przyłożeniem i nie dostał wówczas szansy na kop na bramkę).
  Gruzja – Fidżi 10:45. Mecz początkowo był w miarę wyrównany – Fidżi prowadziło, ale przewaga była niewielka: do przerwy Gruzini przegrywali 3:7, a po kwadransie drugiej połowy i przyłożeniu Mamuki Gorgodze 10:17. Potem jednak dominacja Fidżijczyków była całkowita. Gdy tylko rozpędzili się, obrona gruzińska się rozsypywała. W młynie Gruzini stawiali większy opór, ale także i tu Fidżi miało przewagę. Porażka pozbawiła Gruzinów szans na powtórzenie sukcesu sprzed czterech lat – zdobycia trzeciego miejsca w grupie dającego automatyczny awans do kolejnej edycji rozgrywek. A raczej zmniejszyła te szanse do minimum, trudno bowiem stawiać na Gruzję w meczu z Australią. Ciekawostką meczu był pokaz umiejętności Josha Matavesiego, który w iście siatkarski sposób powstrzymał piłkę przed wyjściem na aut po karnym Gruzinów (niestety, na żadnym filmie w sieci jakoś tego nie widzę).
  Irlandia – Rosja 35:0. Pewne zwycięstwo Irlandii, do którego drogę otwarło już po 90 sekundach przyłożenie Roba Kearney'a. Irlandczycy zdecydowanie dominowali i zdobyli potrzebny im punkt bonusowy za cztery przyłożenia. Rosja broniła się, ale niewiele poza tym była w stanie zdziałać. Przez część drugiej połowy nieźle się prezentowała, niczym to jednak nie procentowało. Tylko raz (i to jeszcze w pierwszej połowie) miała inicjatywę na piątym metrze rywali – tylko po to, aby sędzia odgwizdał tendencyjny wrzut z autu. Przewagę Irlandii podsumowują statystyki rosyjskiej drużyny – zanotowała więcej szarż (188) niż zdobytych metrów (155). Rosja była zespołem, który zanotował pierwsze przyłożenie w tym turnieju, a po tej porażce została pierwszym zespołem, który definitywnie z niego odpadł. Z kolei Irlandia przybliżyła się do awansu do ćwierćfinału.
  Wyniki ostatnich meczów niewiele zmieniły w Pucharze Świata. Fidżijczycy mimo zwycięstwa mają już tylko matematyczne szanse na awans do ćwierćfinałów. Francuzi wykonali plan, ale wszystko zależy od kolejnych ich meczów. Irlandczycy mają wszystko w swoich rękach – potrzebują bonusowego zwycięstwa z Samoa, co jest bardzo prawdopodobne. Szkoci w tej sytuacji zagrają mecz o awans z Japonią.
  Do obejrzenia kolejne „epickie momenty” – najlepsze przyłożenia z drugiej rundy: https://youtu.be/4nMBpjwqp40. A właściwie nie tylko przyłożenia, bo jest między nimi wspomniany drop goal Hogga – mój faworyt :)

Zapowiedzi
  Zapowiedzi na ten weekend, tak jak poprzednio – w poprzednim, poniedziałkowym tekście :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz