poniedziałek, 23 grudnia 2019

Deszczowy weekend na wyspach brytyjskich

W Polsce wśród wieści z rugbowego światka dominują informacje o klubowych spotkaniach opłatkowych. Na serio gra się toczy w zachodniej Europie, gdzie czołowe ligi nie zwalniają. A nie zwalnia zwłaszcza klub z Dublina, Leinster, który odniósł właśnie dwunaste kolejne zwycięstwo w tym sezonie. Z kolei na czoło angielskiej Premiership po sześciu kolejkach gier wysunęli się Exeter Chiefs – w poprzednich sezonach walczący o mistrzostwo z Saracens i pozostawiający w tyle resztę konkurencji.

Pro14
•  Niewątpliwie jednym z dwóch najbardziej oczekiwanych spotkań weekendu było starcie dwóch irlandzkich drużyn Pro14: niepokonanego dotąd Leinsteru oraz znakomicie radzącego sobie Ulsteru. W Dublinie górą byli gospodarze, którzy po wyrównanych pierwszych minutach jeszcze w pierwszej połowie zdobyli przewagę, którą udokumentowali pięcioma przyłożeniami. Jednak mecz mógł się podobać. Obie drużyny grały bardzo skutecznie, a Ulster nie poddał się i walczył do końca. W sumie zobaczyliśmy aż 14 przyłożeń: osiem dublinczyków, a sześć belfastczyków. Ci pierwsi wygrali 54:42. W obu ekipach zabrakło wielu świetnych zawodników – nie zagrał nie tylko Sexton w Leinsterze (wróci do gry dopiero za kilka tygodni), ale także mający ostatnio niesamowitą passę, niekwestionowany lider Ulsteru, John Cooney.
•  W drugim meczu na szczycie Pro14 (tym razem konferencji B) także zmierzyły się dwie irlandzkie ekipy: Connacht podejmowało Munster. Goście mieli przewagę w tym spotkaniu i już do przerwy prowadzili 16:9, a zaraz po przerwie dorzucili jeszcze trzy punkty. Kibice w Galway mieli jednak do końca nadzieję – wszak przed tygodniem Connachtowi wystarczyło ostatnie pięć minut, aby podobną stratę zamienić na zwycięstwo. Tym razem udało im się zmniejszyć stratę na siedem minut przed końcem meczu (piłkę przyłożył Jack Carty, który jednak nie podwyższył własnego przyłożenia), ale w 80. minucie dali sobie odebrać piłkę i Munster wyekspediował ją bezpiecznie za boisko. Skończyło się wynikiem 14:19, a przyłożenie Carty'ego dało gospodarzom na pocieszenie punkt bonusowy.
•  Sporo emocji było w starciu dwóch drużyn z dwóch końców południowej Walii: Dragons podejmowali wyżej notowanych Scarlets. W pierwszej połowie drużyny kilkakrotnie zmieniały się na prowadzeniu, a na przerwę z jednopunktowym prowadzeniem schodzili goście (osłabieni jednak po żółtej kartce najlepszego rugbysty walijskiego, Aluna Wyna Jonesa). W drugiej połowie wynik bardzo długo pozostawał bez zmian, dopiero ostatnie parę minut przyniosło punkty. Najpierw Dragons po karnym wyszli na prowadzenie, które niemal natychmiast w identyczny sposób odebrali im Scarlets. Dragons zatem nadal miało punkt straty, ale w ostatniej akcji meczu, już w doliczonym czasie gry, skutecznym dropgolem z 22 m popisał się Sam Davies i gospodarze wygrali 22:20.
•  Derby Szkocji, Glasgow Warriors przeciwko Edynburgowi, nie porywały. Do przerwy było 6:6, po przerwie też jeszcze przez 20 minut zobaczyliśmy tylko jeden skuteczny rzut karny. Pierwsze przyłożenie padło dopiero w 64. minucie i Glasgow objęło prowadzenie 13:9. Na dziesięć minut przed końcem punktował Edynburg i było 13:16, ale chwilę później ponownie uderzyli gospodarze i wygrali 20:16. Smutne, gdy oglądamy tylko trzy przyłożenia i aż pięć żółtych kartek.
•  W starciu drużyn włoskich Zebre przegrało z Benettonem 8:13 (choć zdecydowanie przeważali gospodarze i do ostatnich chwil meczu walczyli o zwycięstwo; swoją drogą pierwsze punkty w tym meczu padły dopiero w 40. minucie), a w drugiej rywalizacji wewnątrzwalijskiej Ospreys kontynuowali kiepską passę przegrywając 16:19 z Cardiff Blues.
•  Drużyny południowoafrykańskie swoje derby rozegrają w okresie przerwy w rozgrywkach na Puchar 6 Narodów.
•  W tabelach konferencji bez jakichkolwiek zmian – nadal na czele drużyny irlandzkie (w konferencji A przewodzi Leinster z kompletem ośmiu zwycięstw przed Ulsterem, w konferencji B Munster przed Connachtem), a wciąż tylko jedno zwycięstwo na koncie mają Ospreys, Zebre i Southern Kings.

Premiership
•  W Premiership solidarnie przegrały obie drużyny znajdujące się na czele tabeli. Northampton Saints pojechali do Manchesteru, gdzie ulegli Sale Sharks 10:22 (do przerwy było 10:10), natomiast wiceliderzy, Bristol Bears, stanęli przed arcytrudnym zadaniem w Londynie, gdzie podejmowali ich Saracens. Właściwie przez cały mecz na boisku przeważali gospodarze, choć w pierwszej połowie gracze z Bristolu długo prowadzili a na przerwę schodzili przegrywając tylko 13:14. W drugiej połowie istniała na boisku już tylko jedna drużyna: Saracens, która w sumie zdobyła 7 przyłożeń (w tym dwa chwalony po meczu młody obrońca Max Malins) i wygrała 47:13. Kolejny duży krok zmniejszający straty do przedostatniej drużyny w tabeli.
•  W starciu przedostatniej w tabeli (choć naszpikowanej gwiazdami) drużyny Leicester Tigers z mierzącymi w tytuł mistrzowski Exeter Chiefs długo zanosiło się na niespodziankę. W pierwszej połowie Tigers pokazali świetną skuteczność i po trzech przyłożeniach (w tym dwóch skrzydłowego Johnny'ego May'a) prowadzili 22:14. W drugiej połowie jednak swoją przewagę udokumentowali gracze z Exeter – tylko oni zdobywali już punkty i ostatecznie wygrali 31:22.
•  Na dole tabeli pogrąża się inna utytułowana drużyna, Wasps. „Osy” podejmowały londyńskich Harlequins i zobaczyliśmy niezłe, emocjonujące widowisko. Po dwudziestu minutach Wasps prowadzili aż 17:0, ale dwa kolejne przyłożenia Harlequins w pierwszej połowie pozwoliły im schodzić na przerwę z tylko trzypunktową stratą. W drugiej połowie londyńczycy kontynuowali swoją passę i na kwadrans przed końcem prowadzili już 28:17. Końcówka okazała się jednak nieoczekiwanie dramatyczna. Dziesięć minut przed końcem Wasps zmniejszyli stratę do sześciu punktów, pięć minut przed końcem z boiska musiał zejść z żółtą kartką Joe Marler z Harlequins, a Wasps przycisnęli gości do ich pola punktowego. Ci jednak zdołali ostatecznie się wybronić i wygrali 28:22.
•  Poza tym Gloucester pokonał Worcester Warriors 36:3 (goście lepiej rozpoczęli spotkanie, a do przerwy było tylko 3:3, jednak w ciągu ostatnich 20 minut gracze z Gloucester zdobyli pięć przyłożeń, objawieniem tego meczu był nastoletni Walijczyk Louis Rees-Zammit), a London Irish przegrało z kretesem z Bath 10:38 (28-punktową przewagę goście wypracowali sobie już przed przerwą, zdobywając w pierwszej połowie pięć przyłożeń).
•  W tabeli zmiana na prowadzeniu. Exeter Chiefs wykorzystał potknięcie Northampton i Bristolu i wreszcie wysunął się na pierwszą lokatę. Dotychczasowy lider i wicelider obsunęli się o jedno miejsce każdy. Różnice w czołówce nie są wielkie, Saints tracą do Chiefs zaledwie 1 punkt, a Bears – 3. Na dnie tabeli nadal Saracens (obecny deficyt: –13 pkt), ale mają już tylko 17 punktów straty do przedostatniego Leicester. W bardzo złej sytuacji także Wasps, który mają zaledwie 2 punkty więcej niż Leicester Tigers, a od kolejnych w tabeli London Irish dzieli ich już dystans 6 punktów. Przed tą kolejką na czterech ostatnich miejscach mieliśmy drużyny, które łącznie zdobyły aż 27 tytułów mistrzów Anglii spośród 32 rozdanych. Dzięki zwycięstwu z grupy tej odskoczyło Bath, a zatem ostatnia czwórka (Irish, Wasps, Leicester i Saracens) ma już „tylko” 22 tytuły...

Top 14
•  Liderujący Lyon pojechał do Castres, gdzie zmierzył się z mistrzem Francji z 2018. Nieoczekiwanie to gospodarze wygrali 29:12 – zdobyli cztery przyłożenia, a Lyonowi nie pozwolili ani razu przedrzeć się z piłką na pole punktowe. 
•  W innym piątkowym spotkaniu Racing 92 (w lidze francuskiej gdzieś w dołach tabeli, za to w Pucharze Mistrzów świetnie się prezentujący) pokonał trzecią drużynę z tabeli, Montpellier, 29:25. Gospodarze przeważali, do przerwy prowadzili 11 punktami, ale w końcówce pozwolili rywalom niebezpiecznie się zbliżyć. Tuż przed końcem Racing prowadził tylko 1 punktem, ale ostatni akord należał do paryżan.
•  Wicelider, Bordeaux, wykorzystał potknięcie Lyon – wygrał z La Rochelle 20:15 i objął prowadzenie w ligowej tabeli. Mecz miał nietypowy przebieg: na początku po czterech karnych Bordeaux prowadziło 12:0, po kolejnych czterech karnych dla La Rochelle zrobiło się 12:12. Dwa kolejne karne i było 15:15. Dopiero kilka minut przed końcem Bordeaux rozstrzygnęło mecz na swoją korzyść jedynym w tym spotkaniu przyłożeniem.
•  Finałowym akcentem weekendu było starcie dwóch potęg, przed tym meczem mających identyczny dorobek punktowy, Tulonu z Clermont. Zdecydowanie lepsi okazali się gracze z Lazurowego Wybrzeża, którzy bezapelacyjnie wygrali 41:19. W pierwszej połowie rzadko kiedy opuszczali pole 22 punktów clermontczyków i zanotowali 4 przyłożenia. W praktyce mecz był już rozstrzygnięty, ale w sumie zobaczyliśmy aż 9 przyłożeń (w tym jedno karne).
•  Poza tym w starciu beniaminków, w którym Bajonna podejmowała Brive, zanotowaliśmy remis 6:6 (Brive uniknęło kolejnej porażki na wyjeździe dzięki karnemu w 80. minucie), Agen uległ obrońcom tytułu mistrzowskiego, Tuluzie, 8:13 (choć prowadził 8:0 i nie wyglądał na zespół gorszy od mistrzów), a Stade Français wreszcie odniósł zwycięstwo (choć nie wydobyło go ono z dna tabeli) 21:18 nad Pau.
•  W tabeli zmiana lidera: po kilku miesiącach pozostawania na drugim miejscu Bordeaux wykorzystało porażkę Lyonu i awansowało na pierwsze miejsce. Lyon przewodził w Top 14 nieprzerwanie od pierwszej kolejki meczów. Na trzecie miejsce wskoczył Tulon, który wydaje się odzyskiwać wielką formę, jednak do lidera wciąż ma stratę 9 punktów. Ciekawostką jest najwyższe w sezonie miejsce Brive, które wspięło się na szóstą lokatę. Na dnie tabeli nadal Stade Français, które traci 3 punkty do Agen i 8 punktów do Pau.

Drobne
•  Jedna z gwiazd niedawnego Pucharu Świata, 117-krotny reprezentant Afryki Południowej, filar Tendai Mtawarira jest bohaterem najgłośniejszego w tej chwili transferu. Trafi do rozwijającej się amerykańskiej ligi MLR i zagra w debiutującej w niej w 2020 drużynie Old Glory DC z Waszyngtonu.
•  Zbroją się też na swój ostatni sezon w Super Rugby japońscy Sunwolves. Zakontraktowali właśnie dwóch byłych już reprezentantów Afryki Południowej, JJ Engelbrechta i Rudy'ego Paige'a.
•  Rugbowe media donoszą o możliwych zmianach w europejskich pucharach. Główna propozycja to ograniczenie liczy zespołów z 20 do 18, podzielonych na sześć trzyzespołowych grup. W każdej grupie grałyby po jednej drużynie z trzech różnych lig (w sumie po sześć z każdej ligi), a wygospodarowane kosztem fazy grupowej terminy miałyby zostać przeznaczone na granie w fazie play-off systemem mecz i rewanż. Jest też propozycja zmniejszenia rozgrywek do 16 ekip, ale nie eliminuje ona problemu wpadania na siebie w fazie grupowej drużyn z tej samej ligi. W gruncie rzeczy jednak Champions Cup notuje wzrosty oglądalności (to zasługa Pucharu Świata i udostępnienia części meczów w ogólnodostępnych telewizjach, m.in. we Francji), a prawdziwy problem jest z Challenge Cup, który wielu klubom w nim startującym raczej przeszkadza i nie traktują go priorytetowo.
•  World Rugby potwierdziło zasady kwalifikacji do cyklu World Rugby Sevens Series, o których już wcześniej krążyły informacje. Na razie dla mężczyzn, ale można spodziewać się, że kobiece zawody będą miały podobny format. Od 2020 nie będzie to już pojedynczy turniej, ale cykl: dwa eliminacyjne z udziałem 16 zespołów (najlepszych na swoich kontynentach poza drużynami już uczestniczącymi w WRSS oraz trzech dodatkowo zaproszonych, które nie będą brane pod uwagę w kwalifikacji do finału) i jeden finałowy. Oba turnieje eliminacyjne odbędą się w lutym w Ameryce Południowej (stamtąd będą też pochodzić trzy zaproszone drużyny), a finałowy w kwietniu w Hongkongu.
•  Nowy trener reprezentacji Irlandii, Andy Farrell, powołał 45-osobową grupę zawodników na krótką konsultację. Aż dziewiętnastka w tej grupie to gracze Leinsteru. Zdziwienie wzbudził brak kilku zawodników, a wśród nich szczególnie Roba Kearney'a, który wkładał koszulkę reprezentacji już prawie stukrotnie.
•  We francuskiej prasie pojawiły się spekulacje na temat oferty, jaką miał złożyć Jonathanowi Sextonowi Lyon OU (miałby tam zastąpić Jonathana Wisniewskiego). Sexton już w przeszłości grał we Francji, tym razem jednak trener Leinsteru zaprzeczył, aby irlandzki łącznik ataku miał się przenosić z Dublina. Jest związany kontraktem jeszcze przez półtora roku.
•  Roba Howley'a, członka sztabu reprezentacji Walii usuniętego z niej tuż przed Pucharem Świata w związku ze skandalem z obstawianiem przez niego wyników meczu tej ekipy ostatecznie ukarano 18-miesięcznym rozbratem z rugby (z czego 9 miesięcy w zawieszeniu).
•  Ritchiego McCawa zapytano o to, co zmieniłby w przepisach rugby. Odpowiedział, że zatrzymywałby zegar odmierzający czas gry podczas organizowania młynu – od momentu jego podyktowania do wrzucenia piłki.
•  W Moskwie odbyły się pierwsze mistrzostwa Europy w rugby na śniegu. Przy plusowej temperaturze i na śniegu przewiezionym z odległości kilkuset kilometrów rywalizowało po osiem pięcioosobowych drużyn kobiecych i męskich. Wśród mężczyzn wygrali gospodarze, którzy pokonali w finale Rumunię; trzecie miejsce zajęła Chorwacja. Wśród kobiet także triumfowała Rosja, a pozostałe miejsca na podium zajęły Norwegia i Rumunia.

Zapowiedzi
•  W kolejnym tygodniu znowu emocji rugby będą dostarczać ligi zachodnioeuropejskie. Weekend zacznie się tym razem wcześniej, bo już w czwartek – pierwsze mecze Pro14 odbędą się 26 grudnia, w tradycyjny angielski boxing day. W tej lidze ponownie będziemy oglądać regionalne derby. Zaczną ekipy walijskie, ale znowu najwięcej uwagi przyciągną starcia Irlandczyków (w sobotę zmierzą się liderzy obu konferencji, Munster i Leinster) oraz Szkotów (rewanż za spotkanie z tego tygodnia, tym razem to Edynburg podejmie Glasgow Rangers).
•  W Premiership dwa arcyciekawe mecze. Najpierw Gloucester zagra z Northampton Saints, a w niedzielę absolutny hit kolejki: spotkanie Exeter Chiefs – Saracens. Niby lider zagra z ostatnią drużyną tabeli, ale nie ulega wątpliwości, że zmierzą się dwie najlepsze już od kilku sezonów drużyny ligi.
•  W dwunastej kolejce Top 14 hitem będzie mecz obrońców tytułu, Tuluzy, ze zwyżkującym ostatnio Tulonem. Ciekawie też może być w Brive, gdzie świetnie spisujący się przed swoją publicznością gospodarze podejmą także znajdujący się na wznoszącej fali paryski Racing 92.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz